Galileo_satellite_in_orbit-e1427536817902

Sądzisz, że największym polskim sukcesem w podboju kosmosu jest lot Mirosława Hermaszewskiego? Czas zweryfikować poglądy. W branży kosmicznej obok wielkich agencji i koncernów pojawiło się miejsce dla małych firm i start-upów. A Polacy mają potencjał, by włączyć się do rynku wartego setki miliardów dolarów.
W kraju już teraz działa kilkadziesiąt firm sektora kosmicznego, a w zeszłym roku uczestnicy z Polski stanowili najliczniejszą grupę w największym na świecie konkursie na wykorzystanie danych satelitarnych. Dla polskich startupowców wspartych przez doświadczonych biznesmenów Sky is the limit!

Eksploracja kosmosu i rozwijanie kosmicznego biznesu przez dziesięciolecia było domeną agend rządowych oraz działających dla nich potężnych koncernów przemysłowych. Z czasem rozwinęły się niezależne prywatne firmy zdolne nawet do produkcji i wysyłania w kosmos własnych pojazdów. Przedsiębiorstwa takie jak SpaceX, wynajmowane dziś m.in. przez NASA do transportu ładunków, dysponują dziś tysiącami pracowników i miliardowymi budżetami. Bo kosmicznemu biznesowi towarzyszą kosmiczne pieniądze – i to niekoniecznie związane z rakietami i kosmodromami. Około jednej trzeciej (blisko 100 mld dolarów) wartości całego światowego sektora kosmicznego stanowią usługi telekomunikacyjne. I to właśnie działka związana z satelitami otworzyła drogę do kosmosu małym firmom i start-upom. Także z Polski.
Ci początkujący – start-upy i zespoły akademickie – chętnie zajmują się właśnie zagospodarowaniem danych z nawigacji satelitarnej, czy wyników obserwacji Ziemi. To tzw. dolny segment sektora kosmicznego (downstream), biznes wymagający wiedzy i kreatywności, ale niekoniecznie dużych nakładów finansowych. Można go rozpocząć dzięki uczestnictwu w programach pomagających w rozwinięciu kosmicznej kariery. Należy do nich trwający właśnie konkurs Galileo Masters i nowe przedsięwzięcia: polski akcelerator Space3ac, projekt POSITION, czy tzw. hackathon #ActInSpace.

Polskie projekty kosmiczne doceniane na świecie

Galileo Masters – European Satellite Navigation Competition (ESNC) to największy międzynarodowy konkurs na komercyjne użycie nawigacji satelitarnej. Właśnie trwa tegoroczna edycja, w której na zwycięzców czekają nagrody o łącznej wartości miliona euro (projekty można zgłaszać do 30 czerwca). W ubiegłym roku w konkursie wystartowały 64 polskie zespoły i była to najsilniej obsadzona narodowa odsłona Galileo Masters. Uwagę jurorów, ale też europejskich form i agencji kosmicznych, zwróciło kilka z nich. Naukowcy z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie opracowali np. koncepcję podwodnej nawigacji i lokalizacji, w którym radiowy sygnał z satelitów jest przetwarzany na sygnał – dużo lepiej rozchodzący się po wodą. Firma RS Technologies została nagrodzona za system zapobiegający kolizjom małych pojazdów latających (np. paralotni i małych samolotów), będący rodzajem prywatnej czarnej skrzynki. Z kolei nagrodzona aplikacja na komórki „Insect Alert” ma nas chronić na ziemi – ostrzegając, że wchodzimy na teren, gdzie występują bezkręgowce mogące przenosić groźne choroby: malarię, gorączkę Zachodniego Nilu, czy boreliozę.
Wśród polskich firm kosmicznych mamy już także kilku bardziej doświadczonych graczy: firma Space Forest tworzy systemy łączności bezprzewodowej, które mogą znacząco zmniejszyć masę pojazdów kosmicznych (70% masy elektroniki europejskiej rakiety Ariane 5 to kable). Blue Dot Solutions współorganizuje m.in. polską edycję Galileo Masters, jest też partnerem Europejskiej Agencji Kosmicznej w kilku przedsięwzięciach, mi.in. w projekcie poprawy zarządzania wodą w Jordanii (z wykorzystaniem danych satelitarnych). Natomiast Creotech Instruments jest już w stanie produkować mikrosatelity.

Od milionów do miliardów na kosmiczne inwestycje

Co decyduje o sukcesie w branży kosmicznej? Połączenie wiedzy i pomysłu z doświadczeniem w biznesie i inwestycją w przedsięwzięcie. Bez tego najciekawsze nawet pomysły wylądowałyby w szufladzie lub pozostały na etapie naukowego doświadczenia i prototypu. Start na międzynarodowym kosmicznym rynku ułatwiają uruchomiony właśnie w wyrastającym na czołowy ośrodek sektora kosmicznego w Polsce Gdańsku – akcelerator Space3ac i projekt POSITION. – Misją akceleratora jest łączenie polskiego i zagranicznego przemysłu oraz polskich spółek skarbu państwa ze startupami – mówi Wojciech Drewczyński z Black Pearls VC, jeden z pomysłodawców Space3ac i współorganizator POSITION. – Zapewnimy znakomitych polskich i zagranicznych mentorów, ekspertów w kwestiach technicznych i biznesowych. Projekt POSITION ma zbliżony charakter i wspiera inkubację innowacji i technologii z dziedziny nawigacji satelitarnej. Nabór do akceleratora trwa jeszcze tylko do 20 czerwca, a finałem pierwszej edycji będzie prezentacja przed międzynarodową grupą inwestorów, która odbędzie się 8 września. Szacuje się, że mogą oni przeznaczyć na inwestycje w projekty nawet 2 miliony złotych. Jednak to nie wysokość tej kwoty ma kluczowe znacznie. Najważniejsze dla polskich firm jest zaistnienie na międzynarodowej rynku, zdobycie doświadczeń i kontaktów.
Dla odniesienia sukcesu w branży wysokich technologii, gdzie współpraca i konkurencja mają charakter globalny, ważne jest świadome budowanie masy krytycznej podmiotów o różnym potencjale i wykorzystywanie efektu ich synergii.

Priorytet: kosmos

Z taką sytuacją mamy do czynienia np. w Gdańsku i na Pomorzu, gdzie powstała siedziba Polskiej Agencji Kosmicznej POLSA i gdzie działa kilka firm sektora kosmicznego, m.in. Blue Dot  Solutions, Space Forest, SIRC, Optinav, czy kosmonauta.net. Tu otwarto również akcelerator Space3ac, a trzy trójmiejskie uczelnie, oprócz projektów budowy radioteleskopu (Politechnika Gdańska) czy monitoringu satelitarnego Bałtyku (Uniwersytet Gdański), tworzą właśnie nowy, wspólny kierunek studiów „Technologie kosmiczne i satelitarne”. To dzięki takiej synergii i budowaniu relacji z liczącymi się graczami ze świata firmy z Polski mają szansę na udział w kosmicznym torcie wartym miliardy. Wiele wskazuje, że Polacy korzystają z tej szansy.