Foto: własne

Krótka recenzja: Uważasz się za miłośnika astronomii? Wiesz więcej o gwiazdach, galaktykach i planetach niż wszyscy twoi znajomi i rodzina? Nie potrafisz z nikim rozmawiać przez dłużej niż godzinę nie robiąc przy tym odniesień do kosmosu? Ta książka jest dla Ciebie! Absolutny MUST (nie Musk).

Dłuższa recenzja: OK, to teraz do rzeczy. Zapewniam, że nie przesadzam ani trochę z wartością nowej książki Łukasza Lamży. Ostatnimi laty przeszło przez moje ręce kilkadziesiąt książek popularno-naukowych dotyczących astronomii. Oczywiście każda z nich adresowana była to innego odbiorcy: część z nich nadaje się na prezent dla osób, które dopiero chcemy zarazić astronomią, inne dla osób, które siedzą w niej już dosyć głęboko i są w stanie odkodować ciąg myślowy typowy już dla naukowca, a niezrozumiały dla laika. Od dawna jednak nie udało mi się trafić na książkę dla osób znajdujących się między tymi dwoma grupami – dla osób, które mimo że nie związane z nauką, to na co dzień śledzą Puls Kosmosu, wiedzą czym się różni czerwony olbrzym od czerwonego karła itd.

Od lat dla mnie, a od dziesięcioleci dla wielu pokoleń astronomów i miłośników astronomii wzorem idealnego przewodnika po przestrzeni kosmicznej jest legendarny już podręcznik pt. Astronomia ogólna autorstwa prof. Eugeniusza Rybki (wiki). Przejrzystość materiału podzielonego zgodnie ze starą szkołą na punkty i sam ogrom przedstawionej w nim wiedzy sprawia, że jest to naprawdę niezastąpione źródło wiedzy z zakresu astronomii.

Ale zaraz… to nie miała być recenzja Astronomii ogólnej. Dlaczego zatem o niej wspominam? Otóż dlatego, że książka Łukasza, choć inna, na wiele sposobów bardzo przypomina ten podręcznik.

Już pierwsze przekartkowanie książki wprawia w zdumienie. W ilu książkach widzieliście dwa różne spisy treści: ogólny i szczegółowy? Ja widzę takie rozwiązanie po raz pierwszy (ale mój tato zawsze mówił: „Cóż, za mało się czytało…”). Na kolejnych stronach wręcz uderza ilość wytłuszczonych terminów i haseł. Nawet na pierwszy rzut oka widać, że ilość opisanych tam obiektów i zjawisk kosmicznych jest wprost przeogromna. Sami zobaczcie jak wygląda przeciętna strona tej książki.

Dzięki tym kilku prostym zabiegom (szczegółowy spis treści, wytłuszczenia czy podział rozdziałów na różne poziomy szczegółowości) książka, którą można czytać jak opowieść o Wszechświecie, staje się całkiem przydatnym podręcznikiem, do którego można szybko zajrzeć i z łatwością odnaleźć opis interesującego nas zagadnienia.

słów kilka o treści

Książka podzielona została na trzy główne rozdziały: Kosmos, Planeta i Życie. Każdy z rozdziałów zajmuje około 100 stron i podzielony jest na kolejnych 10 podrozdziałów, z których każdy podzielony jest jeszcze na 3 do 5 podpodrozdziałów (mówiłem już, że spis treści jest bardzo szczegółowy? 🙂 ). Dwieście stron na kosmos (100 – Kosmos, 100 – Planeta) nie wydaje się zbyt dużą objętością, prawda? To spróbujcie przeczytać i ani razu nie pomyśleć „Kurcze, NIGDY o tym nie słyszałem”. Mnie się nie udało. Nie wiem ile to mówi o poziomie nauczania na studiach astronomicznych na poziomie licencjatu, ale z pewnością bardzo dobrze to świadczy o książce. Znajdziemy tu terminy na tyle szczegółowe (np. gwiazdy przechodzące przez

„bardzo szczególną fazę pośrednią pomiędzy etapem gałęzi asymptotycznej a superolbrzyma – etapem super-gałęzi asymptotycznej (super-AGB phase), po którym pozostaje tlenowo-neonowy biały karzeł (ONe white dwarf)”),

że nie ma nawet co próbować znaleźć ich w jakichkolwiek innych podręcznikach w języku polskim, choć autor tłumaczy wszystko na tyle przejrzyście, że na żadnym etapie nie można się zgubić i stwierdzić, że „to już jest za trudne”. W samym dziale kosmos znalazłem tyle wiedzy, o której nie miałem pojęcia, że odkładam książkę na półkę z adnotacją „do dogłębnego przyswojenia w wolnym czasie”. To co dopiero mówić o działach dotyczących planetologii i biologii? W porównaniu z wiedzą zawartą w książce, to moja wiedza to istne carte blanche.

Żeby już nie zanudzać, okazuje się – że biolodzy mają takie same odczucia co do treści rozdziału o biologii, co ja w odniesieniu do treści działu kosmos.

Do teraz zastanawiam się jak Autor był w stanie zmieścić tak wiele w tak niewielkiej objętości. Do głowy mi przychodzi tylko porównanie do gwiazdy neutronowej. Niby tylko trzysta stron, a wiedzy w środku od zatrzęsienia (szczegółowy spis treści w linku poniżej).

Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jest to jedna z najlepszych książek o kosmosie obecnie dostępnych na polskim rynku wydawniczym. Zbliżają się święta – zróbcie sobie prezent.


Tytuł: Wszechświat krok po kroku

Autor: Łukasz Lamża

Stron: 312

Wydawnictwo: Copernicus Center Press

Link: https://www.ccpress.pl/produkt/Wszechswiat_krok_po_kroku_409