Ubiegłoroczny gość z innego układu planetarnego – przypominający cygaro obiekt, który przeleciał przez nasz kosmiczny zakątek – został teraz uznany przez naukowców za kometę.

Europejski zespół naukowców dowodzi takiej klasyfikacji we wczorajszym wydaniu periodyku Nature.

Teleskopy po raz pierwszy dostrzegły tajemniczy, czerwonawy obiekt w październiku ubiegłego roku, podczas jego przelotu przez wewnętrzne rejony Układu Słonecznego. Od tego też czasu, astronomowie nie są pewni czy pierwszym znanym międzygwiezdnym gościem jest kometa czy planetoida.

Badaczom nie udało się dostrzec ani komy, ani ogona – charakterystycznych elementów lodowej komety. Jednak włoski astronom Marco Micheli wraz ze swoim zespołem donosi, że trajektoria obiektu i jego przyspieszenie najlepiej tłumaczy grawitacja z dodatkiem gazów odrzucanych przez kometę.

Uwolnienie najprawdopodobniej gazowego tlenku węgla, dwutlenku węgla oraz wody tylko nieznacznie zmieniło przyspieszenie obiektu znanego pod nazwą 'Oumuamua – niemal 1000 razy mniej niż grawitacja słońca i tylko delikatnie wpłynęło na zmianę trajektorii jego lotu.

Jednak pomiary wykonane przez zespół „były na tyle precyzyjne, że udało nam się dostrzec te zmiany spowodowane przez odgazowanie” mówi współautor artykułu Paul Chodas z Jet Propulsion Laboratory.

„To zdecydowanie bardzo ekscytujące odkrycie” mówi Micheli z Europejskiej Agencji Kosmicznej.

Micheli wskazuje, że modele komputerowe sugerują, że takie obiekty zazwyczaj wyrzucane są na wczesnym etapie formowania układów planetarnych oraz że większość z takich obiektów to właśnie komety, zważając na ich położenie na mroźnych, zewnętrznych rubieżach układów planetarnych. Planetoidy stanowią znacznie mniejszą część  populacji „wyrzutków” z układów planetarnych.

Mielibyśmy niewiarygodne szczęście, gdyby akurat do nas trafiła planetoida.

W międzyczasie 'Oumuamua już dawno od nas uciekła, a z nią nasze szanse na ostateczne rozwiązanie zagadki tego czym naprawdę była.

Źródło: Phys