Po latach debat, NASA planuje zaktualizować swoje wytyczne co do tego ile zanieczyszczeń będzie można pozostawić na innych ciałach niebieskich. Według nowych planów, część przepisów ulegnie rozluźnieniu tak, aby ludzie mogli zacząć eksplorować chociażby Księżyc i Marsa.

Przez dziesięciolecia NASA przestrzegała dość surowych zasad dotyczących tego, ile zanieczyszczenia biologicznego uważa się za dopuszczalne, ilekroć agencja wysyła sondy – lub ludzi – na inne planety. Jest to koncepcja znana jako ochrona planetarna i ma podstawę prawną w traktacie podpisanym ponad 50 lat temu. Ów Traktat o Przestrzeni Kosmicznej wzywa narody do eksploracji innych światów w sposób pozwalający „uniknąć ich szkodliwego zanieczyszczenia” i uniemożliwiający przywleczenie na Ziemię żadnych obcych mikrobów, które mogłyby wyrządzić szkody tutaj.

Głównym celem ochrony planetarnej było powstrzymanie nas od roznoszenia drobnoustrojów po całym Układzie Słonecznym. W ten sposób, gdybyśmy mieli spotkać jakąś formę życia na innym świecie, bylibyśmy pewni, że tak naprawdę pochodzi ona z tego świata i że nie została ona tam zawleczona z Ziemi. Ochrona planetarna koncentruje się również na zapewnieniu bezpieczeństwa ludziom. Jeśli jakiś kraj znajdzie życie na innej planecie, chcielibyśmy się upewnić, że przywożąc je na Ziemi nie zagrozi życiu na naszej planecie.

NASA chce wrócić do załogowej eksploracji kosmosu

Przestrzeganie ochrony planetarnej zawsze było trochę kompromisem, ponieważ praktycznie wszystko, co wysyłamy w kosmos, ma na sobie jakieś bakterie. W zależności od tego, dokąd zmierzają w Układzie Słonecznym, statki kosmiczne często poddawane są bardzo surowym procedurom czyszczenia, aby pozbyć się tych drobnych organizmów. Część z nich jest wprost wypiekana w wysokiej temperaturze, co pozwala usunąć większość drobnoustrojów i wysterylizować sondę.

Ale teraz NASA mocno koncentruje się na ponownym wysłaniu ludzi w kosmos. Za każdym razem gdy ludzie lecą w przestrzeń kosmiczną, niosą ze sobą całe mnóstwo bakterii, bez względu na to, jak bardzo będziemy starali się zachować czystość. Przy załogowej eksploracji przestrzeni kosmicznej NASA chce teraz przemyśleć niektóre bardziej rygorystyczne wymagania dotyczące Księżyca i Marsa – w przeciwnym razie eksploracja załogowa byłaby zbyt trudna. Wczoraj NASA wydała dwie nowe „tymczasowe dyrektywy”, które określają potencjalne zmiany wytycznych dotyczących eksploracji Księżyca i Marsa.

„Musimy ponownie przyjrzeć się tym zasadom, ponieważ nie możemy udać się na Marsa z ludźmi, dopóki będą obowiązywały przepisy uniemożliwiające zabieranie tam ze sobą jakichkolwiek substancji mikrobiologicznych”, powiedział administrator NASA Jim Bridenstine podczas webinaru ogłaszającego nowe proponowane zmiany. „Bo to po prostu niemożliwe”.

Część Księżyca całkowicie bez ochrony

Pierwsza dyrektywa dotyczy przeklasyfikowania części Księżyca tak, aby rozluźnić pewne ograniczenia dotyczące wysyłania statków kosmicznych i ludzi. Zgodnie z obowiązującymi zasadami ochrony planet, Księżyc jest uważany za ciało niebieskie kategorii II, co oznacza, że ​​„istnieje niewielka szansa, że ​​zanieczyszczenie statku kosmicznego może zagrozić przyszłym misjom”. Księżyc otrzymał to oznaczenie po tym, jak naukowcy odkryli, że na powierzchni Księżyca znajduje się potencjalnie dużo lodu wodnego. A ilekroć w Układzie Słonecznym jest woda, naukowcy zawsze zachowują ostrożność.

Nowa tymczasowa dyrektywa przeklasyfikuje Księżyc jako ciało głównie kategorii I, które nie wymaga żadnych wymagań ochrony planet, ponieważ nikt nie spodziewa znalezienia tam życia. Ale NASA nadal rozważa utrzymanie części Księżyca – zwłaszcza kraterów, w których istnieje lód wodny – jako lokalizacji kategorii II. „Musimy upewnić się, że kiedy udamy się na Księżyc, ochronimy te bardzo ważne miejsca naukowe, w których istnieje ryzyko… szkodliwego skażenia Księżyca z biologicznego punktu widzenia”, powiedziała Bridenstine.

Do takich miejsc należałby księżycowy biegun południowy, który, jak się uważa, ma w swoich kraterach, które są stale w cieniu, całkiem sporo lodu wodnego. „W kategorii II możesz się tam udać, ale musimy bardzo uważnie kontrolować wszelkie materiały biologiczne, które możemy tam ze sobą zabrać”, powiedział Bridenstine.

Na Marsie ciągle szanse na znalezienia śladów życia są spore

Druga dyrektywa zaktualizowałaby zasady dotyczące Marsa w sposób umożliwiający realizację misji załogowych w przyszłości. W tej chwili na Marsie obowiązują surowe ograniczenia. Jest to ciało kategorii IV dla lądowników, co oznacza, że ​​istnieje spore zainteresowanie społeczności naukowej poszukiwaniem życia na tej planecie. Co więcej, niektóre części planety, gdzie teoretycznie może znajdować się woda w stanie ciekłym, posiadają jeszcze inne dodatkowe ograniczenia. Jak na razie NASA nie zaleca zmiany tych ograniczeń. Jednak przejściowa dyrektywa wzywa agencję do opracowania nowych wytycznych, opartych na tym, czego wciąż dowiadujemy się o Marsie z bezzałogowych misji kosmicznych takich jak chociażby nadchodzący łazik Perseverance. „Problem z Marsem jest taki, że po prostu nie mamy jeszcze wystarczających informacji, aby wiedzieć, dokąd możemy się udać, a dokąd nie powinniśmy, aby nie zanieczyścić szczególnie interesujących miejsc” – powiedział Bridenstine .

Według Bridenstine’a te nowe dyrektywy przejściowe będą elastyczne i będą podlegały zmianom w najbliższych latach.