Choć jak na razie żaden astronauta nie stanął na powierzchni Księżyca w ramach programu Artemis i tak naprawdę nie wiadomo kiedy do tego dojdzie, NASA odważnie spogląda w przyszłość. I to tak daleko, jak daleko w przeszłość spogląda Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. We wtorek agencja opublikowała wyniki przeglądu koncepcji rozwoju misji załogowych, sięgające aż do Marsa.

Inaczej mówiąc, amerykańska agencja kosmiczna uparcie stwarza się podtrzymywać pozory planowania załogowych misji marsjańskich. Jest to w sumie jakieś zajęcie, wszak nikt im nie zabroni marzyć o tym, że w przyszłości NASA powróci do pełni glorii z czasów programu Apollo.

W opublikowanym raporcie przeznaczonym dla specjalistów oraz w sześciu towarzyszących mu dokumentach specjaliści z NASA opisali bardzo wstępny szkic rozwoju załogowych misji kosmicznych, uwzględniając w nim także sprzęt niezbędny do realizacji kolejnych etapów w przyszłości. Żeby jednak było jasne, dokument nie stwarza pozoru bezpośredniego planu czy zestawu wymogów. Zamiast tego znajdziemy tam plan rozwoju i produkcji rakiet, statków kosmicznych, łazików, skafandrów kosmicznych czy urządzeń komunikacyjnych, które w kolejnych latach i dekadach będą opracowywane po to, aby w końcu, za jakiś czas, człowiek mógł chociaż podjąć próbę załogowego lotu na Marsa.

Czytaj także: A po Księżycu, ludzie na Marsie do 2033 roku… albo 2060

Sam dokument może się okazać przydatny podczas planowania kolejnych budżetów zarówno amerykańskiej, jak i zagranicznych agencji kosmicznych, które będą chciały wziąć udział w realizacji tego ambitnego (jeżeli nie nierealistycznego celu).

Nie miałem jeszcze okazji zapoznać się z całym dokumentem, ale rzuciłem chociaż okiem na plany na przyszłość. Co tam można znaleźć?

Najpierw na Księżyc, a potem na Marsa

Pierwsze etapy programu wydają się realistyczne i tak naprawdę w zasięgu wzroku. Jeżeli człowiek wyląduje w końcu na Księżycu i zacznie tam wracać regularnie to będzie musiał stopniowo wydłużać czas trwania misji na powierzchni satelity, zwiększać obszar eksplorowany podczas każdej misji, realizować coraz to nowe eksperymenty i testować nowy sprzęt badawczy.

Czytaj także: Załogowa misja NASA na Marsa w 2033 roku? No can do

W tym celu niezbędne będzie zbudowanie stacji kosmicznej Gateway na orbicie okołoksiężycowej oraz dostarczenie modułów mieszkalnych na powierzchnię Księżyca. To one pozwolą na wydłużenie misji i realizowanie zaawansowanych eksperymentów i badań bezpośrednio na miejscu.

Zobacz także: Galaktyczne promienie kosmiczne a załogowe misje marsjańskie

Kiedy już ten etap prac zostanie opanowany – co wcale nie będzie łatwe – NASA będzie musiała we współpracy z partnerami międzynarodowymi opracować plany komercjalizacji powierzchni Księżyca, rozszerzania zakresu badań naukowych oraz przede wszystkim uruchomienia wielkoskalowej produkcji dóbr bazujących na zasobach księżycowych. Z pewnością poważnym wyzwaniem będzie tutaj dopracowanie metod generowania prądu na Księżycu, opracowanie metod produkcji paliwa, zapasów dla załóg i materiałów budowlanych.

Na typ etapie w końcu przyjdzie czas na rozważenie planów załogowych misji marsjańskich. Aktualnie analizowane są pomysły „lekkiej” załogowej misji marsjańskiej, w ramach której czterech astronautów miałoby dotrzeć na orbitę wokół Marsa, dwóch miałoby wylądować na jego powierzchni i spędzić tam 30 soli (dób księżycowych). Następnie na Marsa miałoby polecieć wiele lądowników, które miałyby tam dostarczyć zapasy i sprzęt niezbędny dla kolejnych misji załogowych, budowa minimalnej infrastruktury obejmującej sprzęt do generowania energii elektrycznej i zapewniający komunikację z Ziemią. W końcu miałoby dojść do pełnej misji, w ramach której załoga miałaby dotrzeć na powierzchnię Marsa, a następnie wystartować z niego wykorzystując paliwo przywiezione z Ziemi. Na tym etapie nie ma planów na produkcję paliwa z lokalnych zasobów na Marsie.

Teoretycznie mamy zatem szkielet, w który trzeba teraz wstawić odpowiedni sprzęt i zaplanować kto i kiedy będzie go produkował. Nie zmienia to faktu, że tak naprawdę nie ma co się spieszyć. Dojście do etapu swobodnego latania na Księżyc i prowadzenia tam długotrwałych misji powierzchniowych może zająć kilkanaście, jeżeli nie kilkadziesiąt kolejnych lat. W tym czasie możemy natrafić na liczne przeszkody, które mogą zahamować rozwój lub nawet cofnąć nas do stanu obecnego, w którym pod względem załogowych lotów kosmicznych nie tylko nie rozwinęliśmy się względem 1972 roku, ale nawet się cofnęliśmy w rozwoju.