Na początku grudnia w przestrzeni publicznej pojawiła się informacja o zarejestrowaniu przez naukowców intrygującego sygnału, który na pierwszy rzut oka wydał się naukowcom równie interesujący co słynny Sygnał Wow! Fakt, że źródłem sygnału był punkt na niebie zbliżony do najbliższej nam gwiazdy – Proxima Centauri – tylko pobudził ich wyobraźnię.

Sygnał BLC-1 (Breakthrough Listen Candidate 1) momentalnie trafił do mediów wraz z niewypowiedzianym pytaniem: czy to jest to? Czy w końcu udało nam się odkryć sygnał pochodzący od obcej cywilizacji? Co pocieszające, tym razem naukowcy od razu wyrażali ogromną dawkę sceptycyzmu wskazując, że szansa na to jest mikroskopijna.

Obca cywilizacja? No chyba nie bardzo

W najnowszym artykule naukowym opublikowanym na portalu preprintów naukowych arXiv Abraham Loeb, astrofizyk z Harvardu dowodzi, iż szanse na to, że sygnał został wyemitowany przez przedstawicieli obcej cywilizacji wynoszą ok. 1 do 100 milionów.


Korzystasz z Discorda? Dołącz do nas


Skąd taki wniosek? Astronom wraz ze swoimi współpracownikami wskazuje, że my jako obserwatorzy nie znajdujemy sie na Ziemi ani w żadnym szczególnym miejscu we wszechświecie, ani w żadnym szczególnym czasie. Szanse zatem na to, że przy najbliższej nam gwieździe krąży planeta skalista podobna do naszej, na której rozwinęła się cywilizacja, która jest w stanie emitować sygnały radiowe akurat wtedy kiedy my jesteśmy w stanie ich słuchać lub nadawać są jak 1 do 100 milionów.

To faktycznie byłby ogromny zbieg okoliczności, że na dwóch sąsiadujących ze sobą gwiazdach, akurat teraz, niemalże jednocześnie istnieją dwie cywilizacje na zbliżonym poziomie rozwoju, korzystające mniej więcej z tej samej technologii.

To ciekawe stanowisko, zważając na to, że Abraham Loeb jest znany raczej z prowokacyjnych tez dotyczących obcych cywilizacji. Wystarczy wspomnieć, że to właśnie on wielokrotnie przekonywał, że ’Oumuamua, pierwsza międzygwiezdna kometa odkryta przez ludzi w Układzie Słonecznym, może być sondą kosmiczną z innego układu planetarnego.

Według Loeba BLC-1 w rzeczywistości najprawdopodobniej był sygnałem przypadkowo nadanym przez kogoś w Australii, przypadkowo przechwyconym przez teleskop. Choć brzmi to prowokująco, to należy pamiętać, że takie przypadki już się zdarzały. Wystarczy przypomnieć przypadek z 2015 roku, kiedy to teleskop Parkes w Australii rejestrował tajemnicze sygnały kosmiczne, po czym okazało się, że ich źródłem jest kuchenka mikrofalowa otwierana przed zakończeniem procesu ogrzewania.