Kto pamięta jeszcze fenomenalną misję sondy Rosetta i lądownika Philae na powierzchni komety 67P/Czuriumow-Gerasimienko ręka w górę! Kometa (a tym samym szczątki obu instrumentów) zbliżyła się do Ziemi po raz ostatni na 200 kolejnych lat.

W środę, 3 listopada kometa 67P przeleciała przez peryhelium swojej orbity (punkt najbliżsży Słońcu) w odległości około 181 mln km od Słońca. Dziewięć dni później, w piątek, 12 listopada o godzinie 1:50 w nocy kometa znalazła się w odległości „zaledwie” 62,8 milionów kilometrów od Ziemi, po czym zaczęła się od nas oddalać. Szybko jednak do nas nie powróci.

kometa 67p
Zdjęcie komety 67P/Czuriumow–Gerasimenko wykonane 10 września 2014 r., kiedy sonda Rosetta znajdowała się 27,8 km od jądra komety.

Nie, nie. Spokojnie, orbita komety nie zmieniła się w żaden tajemniczy spokój. Nadal będzie krążyła wokół Słońca, wykonując pełen obieg raz na około sześć i pół roku. Problem jednak w tym, że orbity Ziemi i komety zaczną się trochę rozmijać, przez co kometa zbliży się do Ziemi tak jak w piątek dopiero w 2214 roku. Można powiedzieć, że to ostatnia okazja, aby spróbować znaleźć ten fascynujący obiekt za pomocą teleskopu. Przez najbliższe niemal 200 lat nie będzie już na to lepszej okazji.

Misja sondy Rosetta

Europejska sonda kosmiczna Rosetta wystartowała w podróż w kierunku komety 2 marca 2004 r. Lot do komety z przygodami trwał niemal dziesięć lat. Sonda została wybudzona ze stanu hibernacji (w który została wprowadzona w 2011 r.) 20 stycznia 2014 r. kiedy znajdowała się w odległości 9 mln km od komety i 673 mln km od Słońca.

Sonda weszła na orbitę wokół jądra komety 6 sierpnia 2014 r. od tego czasu stając się jego sztucznym satelitą.

12 listopada 2014 r. od sondy odłączył się niewielki lądownik Philae, który miał wylądować na powierzchni jądra komety, a następnie m.in. za pomocą polskiego instrumentu kret wbić się w tworzące ją skały. Niestety po wylądowaniu Philae nie uruchomiły się harpuny kotwiczące, przez co lądownik odbił się od komety, aby wylądować dopiero kilkaset metrów dalej niemal dwie godziny później. Pech chciał, że miejsce lądowania okazało się wyjątkowo niekorzystne. Lądownik znalazł się bowiem w takim miejscu, w którym nie miał dostępu do promieni słonecznych, przez co nie mógł ładować baterii pomocniczych. W efekcie zamiast badań powierzchni, lądownik przesłał jedynie najważniejsze dane i wyłączył się niecałe trzy doby później.

Warto tutaj wspomnieć o swoistej niespodziance, jaką Philae sprawił swoim inżynierom. Mimo tego, że od 15 listopada 2014 r. lądownik nie dawał znaku życia, 13 czerwca 2015 r. odezwał się do sondy Rosetta. Instrumenty na pokładzie orbitera odebrały wyraźny, trwający 78 sekund sygnał zawierający dane telemetryczne o lądowniku. W kolejnych dniach także pojawiały się bardzo krótkie, trwające po kilka, kilkanaście sekund sygnały. Ostatecznie jednak Philae zamilkł na zawsze 9 lipca 2015 r.

30 września 2016 r. niecałe dwa miesiące po przejściu komety 67P przez peryhelium orbity, sonda Rosetta wylądowała na powierzchni jądra komety tym samym kończąc swoją trwającą 12 lat misję kosmiczną.