A już myślałem, że to się nigdy nie stanie. Federalna Administracja Lotnictwa w końcu się ogarnęła i postanowiła zezwolić Elonowi Muskowi na starty Starshipa z kompleksu Boca Chica w Teksasie.

Już nawet sam SpaceX nie był w stanie wykrzesać z siebie przesadnego entuzjazmu w powyższym tweecie, w którym poinformował o pozytywnej decyzji FAA.

Warto przypomnieć, że Starship SN15 wzbił się w powietrze po raz ostatni 6 maja 2021 roku. Od tego czasu SpaceX zbudował już wieżę, przy której Starship będzie stawiany na szczycie 70-metrowego pierwszego członu rakiety (Super Heavy), nawet dwukrotnie przetestował tę procedurę i zaczęło się długotrwałe oczekiwanie. Pierwotnie decyzja FAA miała się pojawić do końca 2021 roku. Potem termin jej wydania został przesunięty na 31 stycznia, a potem 28 lutego, 31 marca, 30 kwietnia, 31 maja…

Szczerze mówiąc, zastanawiałem się, czy nie jest przypadkiem tak, że FAA zwleka z decyzją, aby jednak jako pierwsza wystartowała księżycowa rakieta SLS, a dopiero potem Starship. Możliwe nawet, że ktoś po prostu uznał, że SLS to albo poleci, albo nie poleci i chyba nie ma na co czekać.

Nieistotne!

Niezależnie od motywacji FAA, ważne, że w końcu SpaceX może wrócić do prac nad Starshipem. Jakby nie patrzeć w międzyczasie firma Elona Muska zdążyła już stworzyć wizję rozwoju rakiety na kilka lat do przodu. Mamy wszak mieć Starshipy, które będą wynosiły Starlinki 2.0 na orbitę, Starshipy cysterny do tankowania paliwa na orbicie, załogowy lądownik księzycowy na bazie Starshipa itp. itd.

Teraz jednak najważniejszy będzie pierwszy lot orbitalny. Jakby nie patrzeć, będzie to niesamowite wydarzenie. Mamy wszak do czynienia z prawdziwym monstrum. Starship postawiony na Super Heavy ma 120 metrów wysokości. Start tego zestawu będzie z pewnością imponujący. Ewentualna eksplozja podczas startu będzie równie widowiskowa. Nie wiem, jak wy, ale ja się nie mogę doczekać.