2844a

Jak każdy kto się tym interesował wie, zarówno w źródłach papierowych jak i internetowych istnieje mnóstwo miejsc zawierających niesamowite informacje dotyczące radzieckiego programu kosmicznego. W czasach Zimnej Wojny świat zachodni wiedział naprawdę niewiele, jednak przedsiębiorczy amatorzy powoli zburzyli ścianę tajemnicy i wynieśli na światło dzienne wiele z jego ciemnych tajemnic. Koniec Zimnej Wojny oznaczał wręcz powódź informacji dotyczących programu kosmicznego. Większość z nich dostarczana była przez rosyjskich dziennikarzy, którzy z dużym powodzeniem wyszukiwali weteranów i wyciągali od nich informacje. Skutkiem tego była niemalże całkowita rewizja historii, historii skupiającej się na tym „co naprawdę się stało”, a nie na tym „co wydawało nam się, że miało miejsce.”

2844c

Dzięki otwartości Rosjan zarówno w USA jak i Europie powstał potężny rynek dla pisarzy (głównie amatorów historii lub dziennikarzy), którzy zaczęli tworzyć potoki książek mówiących o arkanach programu kosmicznego. Ten strumień został uzupełniony także przez akademików – zawodowych historyków – którzy przyglądali się bogatemu dziedzictwu, które pozostało po radzieckim programie kosmicznym. Tego materiału jest naprawdę dużo, i część z pozycji książkowych bardzo dobrze opisuje tamte czasy, rzucając światło na znaczenie radzieckiego programu kosmicznego dla kultury.

2844b

Mimo całej tej niesamowitej pracy wykonanej przez pisarzy, głównym wyzwaniem opisywania historii radzieckiego programu kosmicznego jest robienie badań na archiwach. Jak bowiem zabrać się za analizę archiwów dotyczących programu kosmicznego zgromadzonych w Moskwie? Od początku lat 90. możliwe jest odwiedzenie archiwów w Moskwie i uzyskanie dostępu do dokumentów partyjnych i rządowych. Nie jest to łatwe, ale da się zrobić i rzeczywiście istnieje wielu naukowców, zarówno profesorów jak i studentów, którzy na co dzień pracują z rosyjskimi archiwami dotyczącymi wielu aspektów historii ZSRR.

Oczywiście jak w każdej pracy z dokumentami archiwalnymi, trzeba charakteryzować się krytycznym okiem i zdolnością umieszczania dokumentów w kontekście, oceniania, ważenia dokumentów porównując je z innymi źródłami. Niemniej jednak dostępność dokumentów archiwalnych dotyczących radzieckiego programu kosmicznego była jednocześnie źródłem wiedzy i nowych zagadek. Rosyjskie władze opublikowały w 2011 roku kilka zestawów dokumentów źródłowych dotyczących początków programu, które do dzisiaj są dostępne publicznie. Jednocześnie jednak należy wziąć pod uwagę, że istnieje pewna stronniczość w wyborze dokumentów, które zostały upublicznione.

2844d

W tym katalogu bogactwa w czerwcu tego roku autor tego artykułu trafił na dokument dotyczący historycznego lotu słynnego kosmonauty Jurija Gagairna, który 12 kwietnia 1961 roku stał się pierwszym człowiekiem w kosmosie. Dokument rzuca nowe świato na ten historyczny lot odkrywając przed czytelnikiem niesamowite ryzyko z jakim wiązała się ta misja. Lot statku Wostok, którym leciał Gagarin został bardzo szczegółowo opisany w źródłach pisanych i online. Niemniej jednak w ciągu ostatnich diesięciu lat dokumenty dotyczące lotu wciąż się pojawiały i mimo, że żaden odtajniony dokument fundamentalnie nie zmienia naszego postrzegania misji, odtajnione w 2011 roku dokumenty wyjaśniły wiele kwestii dotyczących lotu. Dokument na który trafiono w tym roku zawiera potwierdzenie pewnych aspektów lotu co jest szczególnie ważne w obliczu mnożących się teorii spiskowych dotyczących lotu Gagarina. Wiele stron internetowych przekonuje, że Gagarin nie był pierwszym człowiekiem w przestrzeni kosmicznej, że wcześniej byli już „utraceni kosmonauci” lub, że przedwczesna śmierć Gagarina w 1968 roku była w rzeczywistości sprowokowana przez Partię Komunistyczną.

Tekst nowego dokumentu napisany jest w bardzo powściągliwym tonie – co bardzo pasuje do radzieckich norm biurokratycznych. Tytuł artykułu stanowi dosłowny opis treści dokumentu: „O wynikach startu statku Wostok z człowiekiem na pokładzie oraz o planach przyszłych startów statku Wostok.” To oficjalny raport – oznaczony „Ściśle tajne” dotyczący misji Gagarina, a przygotowany przez projektantów dla najwyższej rangi urzędników państwowych. To pięciostronicowe podsumowanie napisane 9 maja 1961 roku, w niecały miesiąc po locie Gagarina, w skrócie przedstawia wszystko to co inżynierowie wiedzieli o tym locie. Jaki wpływ miał lot na samego Gagarina? Jak sprawował się statek? Co można zrobić dalej?

Na początek możemy odrzucić podejrzenia, że Gagarin źle zniósł cały lot. Autorzy dokumentu napisali, że „kosmonauta Major Jurij A. Gagarin zniósł normalnie wszystkie zjawiska towarzyszące umieszczeniu [jego] statku na orbicie, lotu oraz powrotu na Ziemię zachowując pełną zdolność do pracy podczas lotu oraz wykonał pełny plan lotu i program obserwacji.”

2844e

Dokument podkreśla fakt, który często przeoczany był przez amatorów historii – cały lot Gagarina statkiem Wostok osadzony był w realiach wojskowych. Jego statek był w rzeczywistości wersją specjalną nowego satelity szpiegowskiego („Zenit”) wbrew temu co wielu twierdzi (że satelita szpiegowski był wersją pojazdu załogowego). Inżynierowie praktycznie usunęli z satelity kamery, dodali system podtrzymywania życia, siedzenie i wyposażyli pojazd w niezbędne człowiekowi systemy. Oprócz komentowanego w dokumencie „programu obserwacji” już w kolejnym wersie otrzymujemy bezpośredni dowód na to, że lot Gagarina był ważny także dla wojska. Autor zauważa, że lot „Otworzył nowe perspektywy ujarzmiania przestrzeni kosmicznej i wykorzystania tych obiektów w celach obronnych.”

Oprócz oczywistych peanów na cześć lotu („wszystkie systemy zapewniające wprowadzenia na orbitę, lot na orbicie oraz powrót modułu powrotnego i kosmonauty na Ziemię, działały prawidłowo”) dokument zauważa, że w trakcie przygotowywania i realizacji misji wystąpiły liczne „podstawowe niedociągnięcia”. Analizując je otrzymujemy rzadki i niespotykany wgląd w zimnowojenny radziecki program kosmiczny funkcjonujący w klimacie niezwykle wysokiego ryzyka i wysokiej stawki.

Z dokumentu dowiadujemy się, że podczas przygotowywania dwóch poprzedzających misji statków, na pokładzie których poleciały psy w marcu 1961 roku, a następnie podczas produkcji statku Gagarina wykryto co najmniej 70 anomalii instrumentów na pokładzie. Mimo to lot otrzymał zielone światło!

Po drugie, „klimatyzacja” (w rzeczywistości system podtrzymywania życia na pokładzie statku Wostok) „nie w pełni działało zgodnie z wymogami”, co praktycznie oznacza, że system działał dosłownie na granicy możliwości.

Po trzecie, „przenośny awaryjny zestaw rezerwowy” (ros. NAZ – nosimyj awarijnyj zapas), zestaw wykorzystywany przez kosmonautów do przetrwania (przez trzy dodatkowe dni) w przypadku lądowania w nieoczekiwanym miejscu, nie został wystarczająco sprawdzony, szczególnie na wypadek lądowania w wodzie, co przecież było możliwe. Co więcej, w dokumencie zaznaczono, że po opuszczeniu kapsuły po wykonaniu jednej pełnej orbity, gdy Gagarin otworzył spadochron „kabel łączący go z „zestawem rezerwowym” pękł pozostawiając go bez jakichkolwiek zapasów. Innymi słowy, jeżeli faktycznie Gagarin wylądowałby w niesprzyjającym terenie, musiałby przetrwać tam bez jakichkolwiek zapasów.

Po czwarte, kluczowy zawór w silniku (znany jako 8D719, RD-0109 lub RO-7) na dwóch górnych członach rakiety był niewłaściwie zmontowany w fabryce, co według dokumentu „mogło prowadzić do przedwczesnego wyłączenia silnika i niepowodzenia wprowadzenia statku na orbitę.” Można sobie wyobrazić skutki dla Gagarina gdyby do tego doszło. W najlepszym przypadku zaliczyłby nieplanowane lądowanie we wschodniej Syberii na wstępnym etapie wprowadzania na orbitę. W najgorszym przypadku skończyłoby się to śmiercią. W rzeczywistości tak czy inaczej ten konkretny zawór i jego działanie podczas wprowadzenia na orbitę I TAK naraził życie Gagarina choć w zupełnie inny sposób.

Po piąte, tryb krótkofalowy w systemie radiokomunikacji (o nazwie „Zarya”) ogólnie rzecz biorąc „nie nadawał się do normalnej komunikacji kosmonauty ze stacjami naziemnymi w trakcie lotu”, co tłumaczy wielokrotne problemy z wzajemnym zrozumieniem Gagarina i kontroli naziemnej, nie mówiąc już o słabej jakości dźwięku, który znamy dzięki rosyjskim archiwistom. Niemniej jednak Gagarinowi udało się nagrać sporo swoich wrażeń z lotu na orbicie na magnetofonie. („Lot przebiega wspaniale. Uczucia wywołane stanem nieważkości nie sprawiają problemów, czuję się dobrze… Na krawędzi Ziemi, na horyzoncie widzę piękne, niebieskie halo, które ciemniej wraz z rosnącą odległością od Ziemi…”).

Po szóste, jeden z dwóch znajdujących się na pokładzie czujników radarowych (o nazwie „Rubin”), które pomagały kontroli naziemnej na śledzenie współrzędnych statku, nie pracował podczas lotu Gagarina. Oznacza to, że śledzenie lotu na Ziemi było najdelikatniej mówiąc szczątkowe.

No i na koniec, główny system zapisywania danych (rodzaj „czarnej skrzynki”) o nazwie „Mir-V1” nie pracował podczas wejścia w atmosferę i lądowania z powodu „nieprawidłowego montażu” w fabryce. Oznacza to, że praktycznie nie zebrano żadnych danych z tej części lotu Gagarina.

Wiemy także o kilku innych „anomaliach”, które wystąpiły podczas misji, włącznie z jedną, która mogła doprowadzić do śmierci Gagarina. Podczas wynoszenia statku na orbitę, górny człon silnika pracował dłużej (uszkodzony zawór!) niż powinien, prze co Gagarin został umieszczony na dużo wyższej orbicie niż planowano – apogeum orbity wynosiło 327 kilometrów zamiast planowanych 230. Oznaczało to, że gdyby system rakiety hamującej nie zadziałał – statek Gagarina zamiast wejść w atmosferę po siedmiu czy nawet dziesięciu dniach – co stanowiło absolutną granicę zapasów na pokładzie -wszedłby w atmosferę dopiero po 30 dniach, kiedy to Gagarin dawno już by się udusił. Innymi słowy, albo rakieta hamująca zadziała, albo Gagarin już nie żyje.

Podczas samego lotu po wprowadzeniu statku na orbitę, uruchomił się stoper Granit-5V. Dokładnie 67 minut później stoper wysłał sygnał uruchomienia rakiety hamującej S5.4, która zadziałała prawidłowo i sprowadziła Gagarina w atmosferę. Sam fakt, że rakieta hamująca zadziałała nie zaskakuje, bowiem była najdokładniej przetestowanym elementem statku. Podczas testów naziemnych na 18 prób uruchomienia rakiety tylko raz się to nie udało. Zupełnie inną kwestią jest fakt, że podczas całego lotu Gagarin nie był świadom tego, że znajduje się na niewłaściwej orbicie.

Jednak to nie był koniec problemów. Rakieta hamująca przestała pracować po 44 sekundach, jedną sekundę przed planem wskutek nieprawidłowej pracy INNEGO uszkodzonego zaworu. Ta jedna sekunda oznaczała, że statek wyląduje 300 km od planowanego miejsca lądowania. Nieprawidłowe wyłączenie silnika rakiety oznaczało, że pozostały materiał pędny w rakiecie hamującej wprowadził statek Gagarina w niekontrolowany spin (około 30 stopni na sekundę). Gagarin wspominał później, że widział „głowę, nogi, głowę nogi, gwałtowną rotację. Wszystko się obracało. Teraz widzę Afrykę… potem horyzont, potem niebo… Zastanawiał się co się dzieje”.

Problem jednak był dużo poważniejszy, niż można było oczekiwać, bowiem nieoczekiwany spin zakłócił pracę wewnętrznego programu, który natychmiast (cztery do ośmiu sekund po wyłączeniu silnika) doprowadziłby do separacji dwóch modułów, z których składał się statek Wostok: sferycznego modułu z Gagarinem na pokładzie oraz stożkowego modułu z instrumentami, który nie był wyposażony w osłonę termiczną i miał spłonąć z dala od kapsuły Gagarina. W raporcie napisanym po locie Gagarin napisał „Czekałem na sperację, jednak wciąż nie było separacji.” Zamiast tego, połączone ze sobą, oba obiekty zaczęły wchodzić w atmosferę jako jeden obiekt. Była to wyjątkowo niebezpieczna sytuacja, bowiem fragmenty modułu nie przeznaczonego do przetrwania wejścia w atmosferę z łatwością mogły uderzyć i przebić kapsułę Gagarina. Na szczęście dla niego, około dziesięć minut później, elementy statku Wostok oddzieliły się od siebie 150-170 kilometrów nad Morzem Śródziemnym – dużo niżej niż planowano. Czy to był koniec problemów? Oczywiście że nie. Przez kolejne kilka sekund oba moduły były jeszcze związane okablowaniem. Do pełnej separacji doszło dopiero gdy pękły cztery stalowe paski mocujące okablowanie do obu modułów.

Po doświadczeniu przeciążeń rzędu 10-12g podczas wejścia w atmosferę Gagarin katapultował się z kapsuły na wysokości około 7 kilometrów. W chwilę po opuszczeniu kapsuły Gagarin zauważył, że mimo iż jego główny, duży spadochron się otworzył, nieco mniejszy spadochron zapasowy także częściowo się otworzył. Na szczęście opadanie z jednym w pełni otwartym spadochronem i jednym częściowo otwartym – co jest receptą na katastrofę – nie wpłynęło szczególnie na jego opadanie. Tak czy inaczej… Gagarin przez kolejne sześć minut był zajęty innym problemem próbował otworzyć zawór w swoim kombinezonie, który pozwoliłby mu na oddychanie powietrzem atmosferycznym. Trzeba tu zaznaczyć, że życie Gagarina nie było z tego powodu zagrożone, jednak przez kilka minut musiała być to bardzo niekomfortowa sytuacja. Niemniej jednak ostatecznie Gagarin bezpiecznie wylądował na Ziemi o 10:53 czasu moskiewskiego.

Co to wszystko znaczy? Gagarin miał niesamowicie dużo szczęścia, skoro udało mu się przeżyć ten lot. W wyścigu ze Stanami Zjednoczonymi, radzieccy inżynierowie przesuwali granice dopuszczalnego ryzyka w nieskończoność. Na szczęście dla nich – wszystko poszło dobrze. Wiele zawdzięczają po prostu szczęściu. Elementy, które mogły pójść źle, poszły dobrze.

Wiele problemów, którym Gagarin musiał stawić czoła podczas swojej misji, nie wynikało bezpośrednio ze złego projektu lecz raczej było skutkiem pośpiechu i słabej jakości pracy podczas budowy statku. Należy zauważyć, że statek Wostok składał się z 241 przewodów próżniowych, ponad 6000 tranzystorów, 56 silników elektrycznych, 800 przekaźników i przycisków połączonych 15 km kabla. Dodatkowo zamontowano 880 wtyczek, a części do statku Wostok produkowane były przez 123 organizacje i firmy.

To wszystko wskazuje, że chociaż „dobre praktyki inżynierskie podlegają obiektywnej ocenie, to jednak trzeba także uwzględnić kontekst całej sytuacji. W tym przypadku pytaniem nie było „Czy statek jest zdolny zrealizować zadanie?” Prawidłowe pytanie w tym przypadku powinno brzmieć „Czy statek zrealizuje zadanie, na czas i nawet jak wiele rzeczy po drodze się popsuje?”

Tym razem odpowiedź brzmiała „tak”. Niezależnie od problemów przed i w trakcie misji, Gagarin na zawsze pozostanie pierwszym człowiekiem w kosmosie. I nikt mu tego nie odbierze.

Artykuł stanowi tłumaczenie artykułu pt. „Declassified documents offer a new perspective on Yuri Gagarin’s flight” autorstwa Asifa Siddiqi, profesora na California Institute of Technology. Tłumaczenie: Radosław Kosarzycki za zgodą autora.

Artykuł oryginalny: http://www.thespacereview.com/article/2844/1