Model lądownika Schiaparelli na tle naukowców z Europejskiej Agencji Kosmicznej tłumaczących nieudane lądowanie na Marsie
Model lądownika Schiaparelli na tle naukowców z Europejskiej Agencji Kosmicznej tłumaczących nieudane lądowanie na Marsie

Zdjęcia sporych rozmiarów koła wzburzonej gleby marsjańskiej nie pozostawiają wiele dla wyobraźni: lądownik Europejskiej Agencji Kosmicznej, którego zadaniem było przetestowanie technologii lądowania na Marsie rozbił się o powierzchnię Czerwonej Planety, być może przy tym nawet eksplodując.

Wydarzenia z 19. października mogą być wciąż bolesne dla naukowców z ESA jednak teraz będą musieli je przeżywać jeszcze wiele razy w kolejnych symulacjach komputerowych. Lądownik Schiaparelli stanowił element realizowanej przez ESA misji ExoMars, a jego lądowanie miało stanowić preludium do kolejnej misji planowanej na 2020 rok, kiedy to naukowcy zamierzają umieścić na Marsie dużo większy lądownik oraz łazik, którego zadaniem będzie m.in. wwiercenie się na głębokość 2 metrów w poszukiwaniu śladów życia na Marsie. Zrozumienie niepowodzenia lądownika Schiaparelli i zabezpieczenie się przed jego przyczynami stanowi teraz najwyższy priorytet – mówi Jorge vago, naukowiec projektu ExoMars.

W przeciwieństwie do brytyjsko-europejskiego lądownika Beagle 2, który zniknął podczas lądowania na Marsie w Boże Narodzenie 2003 roku, Schiaparelli przesyłał dane do statku matki podczas swojej podróży przez atmosferę. Wstępna analiza wskazuje, że manewr wejścia w atmosferę rozpoczął się idealnie. Następnie lądownik rozłożył spadochron. Jednak 4 minuty i 41 sekund po rozpoczęciu planowanego na 6 minut lotu, coś poszło nie tak. Osłona termiczna i spadochron odczepiły się od lądownika za wcześnie. Następnie silniczki, których zadaniem było wyhamowywanie lądownika przez 30 sekund, uruchomiły się na zaledwie 3 sekundy, po czym zostały wyłączone bowiem komputer lądownika ocenił, że znajduje się już na powierzchni.

W tym momencie lądownik nawet uruchomił zestaw swoich instrumentów przygotowanych do zbadania pogody i pola elektrycznego na powierzchni. Instrumenty jednak nie zebrały żadnych danych. „Zgaduję, że w tym momencie lądownik wciąż był za wysoko. Najprawdopodobniej od tego momentu lądownik po prostu swobodnie spadał w kierunku powierzchni Marsa,” dodaje Vago.

Według najlepszych szacunków lądownik spadł z wysokości 2-4 kilometrów i uderzył w powierzchnię przy prędkości ponad 300 kilometrów na godzinę. Szacunki opierają się na zdjęciach miejsca „lądowania” Schiaparellego wykonanych 20. października przez sondę Mars Reconnaissance Orbiter.

Najbardziej prawdopodobną przyczyną niepowodzenia był błąd oprogramowania lądownika lub problem w łączeniu danych przesyłanych przez różne czujniki, przez co sonda uważała, że znajduje się znacznie niżej niż to było w rzeczywistości – mówi Andrea Accomazzo, kierownik misji planetarnych w ESA. Accomazzo zaznacza jednak, że to tylko przypuszczenia i nie chce diagnozować usterki zanim nie zakończy się pełna analiza danych. Jeżeli jednak Accomazzo ma rację – jest to zła i dobra wiadomość.

Europejskie oprogramowanie i czujniki to elementy lądownika, które mają być wykorzystane podczas lądowania kolejnej części misji: ExoMars 2020. W ramach tej misji jednak będzie wykorzystany sprzęt zaprojektowany zarówno w Europie jak i w Rosji. Błędy oprogramowania powinny być łatwiejsze do naprawy niż fundamentalne problemy ze sprzętem, które przecież przed lotem przeszły wszystkie testy bez zarzutu.

Wkrótce zespół ExoMars będzie starał się odtworzyć usterkę za pomocą wirtualnego lądownika, którego zadaniem jest symulowanie pracy sprzętu i oprogramowania rzeczywistego lądownika – naukowcy muszą wiedzieć jak sobie poradzić z tą usterką zanim zaczną zmieniać cokolwiek w planach misji ExoMars 2020.

Więcej w artykule oryginalnym: http://www.nature.com/news/computing-glitch-may-have-doomed-mars-lander-1.20861