Clyde Tombaugh odkrył Plutona, a następnie zabrał się stopem w jego kierunku.

Artykuł autorstwa Jessiki Leigh Hester ukazał się na portalu Atlas Obscura. Link do oryginału: https://www.atlasobscura.com/articles/grave-farthest-from-earth

Nikt nigdy nie zbliżył się bardziej do Plutona niż Clyde Tombaugh w 2015 roku, 18 lat po swojej śmierci. To znamienne, bowiem był on pierwszym człowiekiem, który go zobaczył.

Gdy po raz pierwszy dostrzegł Planetę X, którą później nazwano Plutonem, Tombaugh miał zaledwie 24 lata i był w dużej mierze samoukiem. Jako wiejskie dziecko z Streator, Illinois stworzył swój pierwszy teleskop z dostępnych w domu części oraz ze starego Buicka z 1910 roku. Pracę w Obserwatorium Lowella w Flagstaff w Arizonie otrzymał dzięki swoim niezależnym badaniom. To tam spędzał całe miesiące przeglądając zdjęcia nocnego nieba, poszukując zmian orbit Urana i Neptuna, które mogłyby świadczyć o istnieniu jeszcze dalszej, jak dotąd nie odkrytej planety.

W rozmowie z Associated Press w 1990 roku Tombaugh przyznał, że to było „żmudne” zadanie. Jednak od razu dodał „było to jednocześnie dużo bardziej interesujące od rolnictwa, przynajmniej dla mnie”. Brak wyników w żaden sposób go nie zniechęcił. Po jakimś czasie jego pieczołowite skanowanie nieba zwróciło się z nawiązką. Odkrycie przez niego Plutona zrewolucjonizowało naszą wiedzę o Układzie Słonecznym, a on sam otrzymał stypendium na Uniwersytecie Kansas, które doprowadziło do jego posady w Nowym Meksyku.

Tombaugh zmarł w 1997 roku. Niemal dwie dekady później, uncja jego prochów przemierza zewnętrzne krawędzie Układu Słonecznego w aluminiowej kapsule umieszczonej na pokładzie sondy New Horizons. Inskrypcja na kapsule przypomina, że Tombaugh był wspaniałym mężem, ojcem, astronomem, nauczycielem, dowcipnisiem i przyjacielem.

Clyde Tombaugh dostrzegł Plutona w 1930 roku.

Od 1992 roku kiedy to twórca Star Treka Gene Roddenberry został pośmiertnie wyniesiony w przestrzeń kosmiczną, około 450 osób zostało „pochowanych” w przestrzeni kosmicznej – choć często oznacza to tyle, że około grama ich skremowanych prochów na krótko wybiera się w przestrzeń kosmiczną, aby wrócić na pokładzie tego samego statku lub spłonąć podczas wejścia w atmosferę. Kilka firm, m.in. Elysium czy Celestis oferuje tego typu pochówki kosmiczne, a ich ceny obecnie osiągnęły poziom zaledwie kilku tysięcy dolarów więcej od przeciętnego zwykłego pogrzebu w USA.

Wciąż jednak nikt nie poleciał tak daleko jak Tombaugh. Sonda New Horizons przeleciała w lipcu 2015 roku w odległości zaledwie 12 000 kilometrów od powierzchni Plutona z prędkością 50 000 kilometrów na godzinę. Sonda wciąż przemierza przestrzeń kosmiczną zmierzając na zewnątrz Układu Słonecznego.

„Myślę, że mój ojciec byłby tym zachwycony” mówiła Annette Tombaugh-Sitze, córka Clyde’a gdy prochy jej ojca umieszczano na pokładzie sondy. „Gdy spoglądał na Plutona, widział tylko niewielki punkt światła”.

Źródło: Atlas Obscura