Credit: Joy Pollard / Gemini Observatory / AURA / NSF

W tym tygodniu mija rok od odkrycia przez naukowców nietypowego obiektu poruszającego się w przestrzeni nieopodal orbity Ziemi. W ciągu zaledwie kilku dni badacze zorientowali się, że to nie może być normalna planetoida czy kometa – jej trasa wskazywała, że nie jest ona grawitacyjnie przywiązana do układu słonecznego. Tym samym, jest to pierwszy obiekt międzygwiezdny odkryty w naszym układzie planetarnym, pochodzący spoza niego. Obiekt otrzymał nazwę 'Oumuamua.

Astronomowie od dawna zakładali, że komety i planetoidy istnieją także w innych układach planetarnych – prawdopodobnie 'Oumuamua także pochodzi z jakiegoś innego układu planetarnego. Większość obecnych modeli naszego układu słonecznego wskazuje, że takie małe obiekty są pozostałościami po erze formowania planet. Badanie ich może nam bardzo dużo powiedzieć o podobieństwach i różnicach między historią formowania różnych układów planetarnych. Jak dotąd jednak było to niemożliwe: zakładane duże populacje komet i planetoid w egzoplanetarnych dyskach okołogwiezdnych znajdują się za daleko, a ich pojedyncze składniki są za małe, i nie da się ich od siebie oddzielić za pomocą teleskopów.

'Oumuamua może zatem być rzadkim naukowym odkryciem przez co stała się obiektem intensywnej, choć krótkiej, kampanii obserwacyjnej – krótkiej ponieważ porusza się ona na tyle szybko, że wkrótce oddaliła się od nas na tyle, że stała się za ciemna i nie dało się jej dostrzec. Niemniej jednak, w ramach ukończonych obserwacji zauważono jej czerwonawą barwę, bez żadnych widocznych cech widmowych i oznak gazu czy pyłu. Wszystkie te informacje wskazują, że mogła to być prymitywna planetoida typu D, choć prawdę mówiąc nie wiemy, bowiem nie ma odpowiednio dobrego analogu tego obiektu w naszym układzie planetarnym. Co najciekawsze, dzięki rotacji obiektu dostrzegliśmy, że ma on bardzo wydłużony kształt – jego długość jest sześć razy większa od szerokości.

Kamera IRAC zainstalowana na pokładzie Kosmicznego Teleskopu Spitzer znajduje się obecnie 240 milionów kilometrów od Ziemi i miała zupełnie inny widok na 'Oumuamua niż teleskopy naziemne. Joe Hora, Howard Smith oraz Giovanni Fazio z CfA wraz ze swoim stałym zespołem naukowców zajmujących się obiektami zbliżającymi się do Ziemi, skierowali IRAC w ten punkt nieba, w którym miała znajdować się 'Oumuamua (z uwagi na fakt, że nie należy ona do układu słonecznego i porusza się niezwykle szybko, trajektoria lotu obiektu była stosunkowo trudna do obliczenia).

Po 30 godzinach wypatrywania – co jest stosunkowo długim czasem – nie udało się dojrzeć 'Oumuamua a późniejsze analizy orbity potwierdziły, że kamera została prawidłowo skierowana w miejsce, w którym znajdowała się 'Oumuamua. Ograniczenia na emisję obiektu były tak niskie, że zespół mógł na ich podstawie nałożyć ograniczenia na niektóre z jego cech fizycznych. Brak sygnału w podczerwieni wskazuje brak gazu oraz pyłu, czyli tego czego oczekiwalibyśmy od obiektu kometarnego. Naukowcy obliczyli także, że w zależności od jego dokładnego składu chemicznego i albedo, obiekt ma co najmniej 240 metrów (dla miłośników Star Trek – fani szacują, że długość Enterprise to 725 metrów). Na dzień dzisiejszy obiekt oddalił się od nas na tyle, że nasze teleskopy nie są już go w stanie dojrzeć i choć pozostanie międzygwiezdną tajemnicą, przypomina nam, że nasze kosmiczne sąsiedztwo jest pełne niespodzianek.

Źródło: Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics