O właśnie! Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że już dzisiaj przypada równonoc jesienna na półkuli północnej. Australijczycy z kolei cieszą się z nadejścia wiosny, choć akurat u nich to nawet kończąca się zima nigdy nie jest szczególnie „zimowa”. Mniejsza o Australię.

To właśnie dzisiaj o godzinie 21:21 będzie ten moment, w którym bez większych fanfar lato zamieni się w jesień. To jeden z dwóch dni w roku, w którym Słońce świeci pionowo nad równikiem, dzięki czemu dzień i noc stają się niemal idealnie równe i na całym świecie trwają po ok. 12 godzin. Już jutro noc będzie dłuższa od dnia i każdej doby będzie się wydłużała aż do dnia przesilenia zimowego. Ale o tym kiedy indziej.

Dość już tych banałów.

Rzućcie okiem na obrazek powyżej. Aktualnie dzisiaj znajdujemy się w tym punkcie na pierwszym planie (Fall Equinox – ang. równonoc jesienna). Stąd zmierzamy w kierunku punktu przesilenia zimowego (rys. Winter). Jak widzicie na zdjęciu w tymże punkcie biegun północny tego globu będzie maksymalnie odchylony w kierunku przeciwnym do Słońca, a więc tamże na biegunie będzie trwała noc polarna.

20 marca jednak znajdziemy się w punkcie równonocy wiosennej (rys. spring equinox).

I to jest fajna informacja. Popatrzcie na ten rysunek. Dzisiaj nasza odległość od Słońca to 150 mln km. W układzie odniesienia związanym ze Słońcem, punkt, w którym znajdziemy się 20 marca 2022 r. będzie oddalony od tego miejsca, w którym znajdujemy się dzisiaj o blisko 300 mln km.

Zatem jeżeli będziecie mieli przez całą jesień i zimę wrażenie, że nic się ciekawego nie dzieje, jesteście tam, gdzie byliście, codziennie to samo: spacer, praca/szkoła, obiad, Netflix i spać, to w rzeczywistości… za pół roku będziemy w miejscu oddalonym od dzisiejszego o 300 mln km. Co więcej, Ziemia w tym czasie nie będzie przecież poruszała się po linii prostej do tego punktu (musiałaby wtedy przejść przez Słońce), a po okręgu, a więc droga będzie jeszcze dłuższa.

Od równonocy jesiennej do równonocy wiosennej Ziemia pokona drogę blisko 500 mln km. No nie możecie powiedzieć, że nigdzie się nie ruszacie i nic nie robicie. Przez 180 dni pokonamy 500 mln km, to daje ponad 2,5 mln km dziennie, czyli ok. 108 000 km/h. Nawet jak nie zrobicie ani kroku, to w każdej godzinie pokonujecie niezły dystans.

I z tą myślą zostawię Was do przesilenia zimowego, kiedy mając dosyć ponurych dni, zaczniemy irracjonalnie cieszyć się z tego, że w końcu dzień zacznie się stopniowo wydłużać. I tak już bez końca, co trzy miesiące: przesilenie, równonoc, przesilenie, równonoc, przesilenie…

Miłego dnia!