Dwudziestego drugiego września Słońce wzeszło nad Shiv Shakti Point w okolicach południowego bieguna Księżyca. Promienie słoneczne po dwóch tygodniach ciszy ponownie padły na panele słoneczne umieszczone na indyjskim łaziku Pragyan, który miesiąc wcześniej jako pierwszy indyjski łazik z powodzeniem wylądował na Księżycu.

Konstruktorzy misji Chandrayaan-3, w ramach której Pragyan dotarł na Księżyc na pokładzie lądownika Vikram, od samego początku zakładali, że misja tych dwóch urządzeń potrwa jeden księżycowy dzień. Ani lądownik, ani łazik nie zostały bowiem wyposażone w żadne urządzenia pozwalające utrzymać odpowiednio wysoką temperaturę instrumentów podczas księżycowej nocy.

Po tym jak misja zakończyła się spektakularnym sukcesem, gdy Słońce zachodziło już nad oboma urządzeniami, inżynierowie postanowili spróbować szczęścia. Skoro i tak misja się kończyła, to łazik ustawiono tak, aby jego panele słoneczne były zwrócone w kierunku miejsca na horyzoncie, w którym Słońce pojawi się kolejnego księżycowego poranka. Zawsze warto było sprawdzić, czy ogrzane panele będą w stanie jeszcze wskrzesić łazik na tyle, aby skontaktował się z Ziemią. Szanse na to były niewielkie, ale jednak niezerowe.

Niestety, jak można było się spodziewać, gdy 22 września nadszedł świt, na Księżycu nikt się nie odezwał. Przedstawiciele Indyjskiej Organizacji Badań Kosmicznych (ISRO) poinformowali jedynie, że próby nawiązania kontaktu z lądownikiem lub łazikiem będą jeszcze przez jakiś czas kontynuowane. Nie zmienia to jednak faktu, że z każdym dniem szansy na usłyszenie czegokolwiek maleją.

Z drugiej strony, w lipcu 2015 roku, w trakcie misji Rosetta, lądownik Philae, który wylądował na powierzchni komety 67P/Czuriumow-Gerasimienko też zamilkł już na amen, tylko po to, aby bez ostrzeżenia ponownie się odezwać i przesłać na Ziemię trochę danych. Nigdy nie wiadomo, czy i tu się tak nie stanie.

Z drugiej strony musimy mieć świadomość, że Pragyan i Vikram pozbawione jakiegokolwiek ogrzewania musiały sprostać temperaturom rzędu -200 do -250 stopni Celsjusza przez dwa tygodnie. Możliwe zatem, że takie warunki po prostu doprowadziły do trwałego zniszczenia instrumentów, na ich pokładzie.

Nawet jeżeli tak się stało, trzeba pamiętać, że misja Chandrayaan-3 zakończyła się pełnym sukcesem, a Vikram i Pragyan pozostaną na wieki w miejscu lądowania jako pierwsze urządzenia, które wylądowały w okolicach południowego bieguna Księżyca.