Niewidoczna strona księżyca na zdjęciu wykonanym przez NASA w 1968 roku.

Kilkanaście godzin temu z Chin wystartował łazik, którego celem jest lądowanie na niewidocznej (z Ziemi) stronie Księżyca, co w przypadku sukcesu misji, będzie pierwszym takim lądowaniem w historii i kolejnym krokiem Chin na drodze do zostania jednym z głównych graczy w zakresie eksploracji przestrzeni kosmicznej – poinformowały chińskie media rządowe.

Misja księżycowa Chang’e 4 – nazwana tak na część bogini księżyca w chińskiej mitologii – wystartowała na szczycie rakiety Długi Marsz 3B z kosmodromu Xichang o godzinie 2:23 (w Polsce 19:23 w piątek).

Wczorajszy start stanowi początek długiej podróży na niewidoczną z Ziemi stronę Księżyca, gdzie lądownik powinien wylądować w okolicach Nowego Roku.

Chińska agencja informacyjna Xinua poinformowała, że udany start misji Chang’e-4  otworzył „nowy rozdział w badaniach Księżyca”.

W przeciwieństwie do widocznej strony Księżyca, która zawsze skierowana jest w stronę Ziemi i charakteryzuje się dużą liczbą płaskich obszarów do lądowania, niewidoczna strona jest górzysta i usiana różnymi uskokami.

Dopiero w 1959 roku Związek Sowiecki wykonał pierwsze zdjęcia silnie usianej kraterami powierzchni niewidocznej strony Księżyca.

Jak dotąd na tej stronie naszego naturalnego satelity nie wylądował żaden lądownik ani łazik, co znaczy, że Chiny będą pierwszym krajem, który się tam znajdzie.

„Przez ostatnie 10-20 lat Chiny systematycznie zaliczają różne amerykańskie i sowieckie dokonania z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Teraz mamy do czynienia z misją, w której to Chiny będą pierwsze” mówi Jonathan McDowell, astronom z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics.

Lądowanie na niewidocznej stronie Księżyca nie należy do łatwych zadań – Chiny przygotowywały się do tej misji od lat.

Głównym wyzwaniem dla takiej misji jest komunikacja z robotycznym lądownikiem: niewidoczna strona Księżyca zawsze schowana jest przed Ziemią, a więc nie ma żadnej bezpośredniej linii komunikacji między Ziemią a lądownikiem.

W maju br. Chiny wystrzeliły na orbitę wokół Księżyca satelitę Queqiao, umieszczając go w takim miejscu, aby mógł przekazywać dane i polecenia między lądownikiem a Ziemią.

Jakby tego było mało, Chang’e-4 kieruje się do Basenu Aitken na południowym biegunie Księżyca, znanego z popękanej i złożonej powierzchni.

Na pokładzie sondy znajduje się sześć eksperymentów z Chin i cztery dostarczone przez partnerów z innych krajów.

Pekin inwestuje miliardy dolarów w swój program kosmiczny realizowany przez wojsko, a plany obejmują załogową stację kosmiczną do 2022 roku, a wkrótce także załogowy lot na Księżyc.

Chang’e-4 będzie drugim chińskim łazikiem, który wylądował na Księżycu. Pierwszym był łazik Yutu w 2013 roku.

Na powierzchni Księżyca łazik będzie musiał sprostać wielu wyzwaniom. Podczas księżycowej nocy – która trwa 14 ziemskich dni – temperatury spadną do -173 stopni Celsjusza. Podczas trwającego tyle samo dnia, wzrosną do +127 stopni Celsjusza.

Instrumenty łazika muszą poradzić sobie z tymi fluktuacjami i muszą generować wystarczająco dużo energii, aby przetrwać księżycowe noce.

Yutu poradził sobie z tymi wyzwaniami i po początkowych problemach ostatecznie badał powierzchnię Księżyca przez 31 miesięcy. 

Pekin planuje w przyszłym roku wysłać kolejny lądownik – Chang’e-5, który tym razem zbierze próbki gruntu i przywiezie je na Ziemię.

Źródło: AFP