Astronoma Mike’a Browna nie trzeba żadnemu miłośnikowi astronomii szczególnie przedstawiać. Jakby nie patrzeć to on lobbował (zresztą skutecznie) 15 lat temu za tym, aby Plutona usunąć ze spisu planet Układu Słonecznego. Z tego zresztą powodu do dzisiaj przezywany jest mordercą Plutona (Pluto Killer). Teraz jednak Brown wraca z pomysłem przywrócenia dziewiątej planety.

Od zjazdu Międzynarodowej Unii Astronomicznej w 2006 roku Pluton nie jest już planetą Układu Słonecznego. Teraz jest to jedna z kilku oficjalnie uznanych planet karłowatych. Niby to samo, a jednak wciąż, po 15 latach mnóstwo osób na całym świecie nie pogodziło się z tą decyzją.

Warto wspomnieć, że do tej symbolicznej zmiany doszło w zaledwie kilka miesięcy po wystartowaniu z Ziemi sondy New Horizons, której celem było… odwiedzenie Plutona w celu zakończenia przeglądu planet Układu Słonecznego. Co więcej, dziewięć lat później, gdy sonda ostatecznie przeleciała w pobliżu Plutona 14 lipca 2015 r. okazało się, że jest to glob dużo bardziej skomplikowany niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Wtedy tym bardziej powróciły pytania o słuszność decyzji z 2006 r. Jak na razie jednak nie przywrócono Plutonowi statusu planety i póki co na to się nie zanosi.

A może co innego jest dziewiątą planetą?

Otóż Mike Brown wraz ze swoim doktorantem Konstantinem Batyginem od kilku lat poszukuje „prawdziwej dziewiątej planety Układu Słonecznego”. Nietypowy ruch licznych obiektów Pasa Kuipera – według badaczy – wskazuje na to, że na ich orbity oddziałuje grawitacyjnie inny odległy masywny obiekt Układu Słonecznego, który mógłby być dziewiątą planetą naszego układu planetarnego.

Teraz jednak Brown przekonuje, że znalazł dowody na obecność potencjalnej planety w odległości 160 mld km od Ziemi. Co to takiego? Nie wiadomo. Astronom twierdzi, że planeta może być sześć razy masywniejsza od Ziemi i w efekcie mogłaby być piątą pod względem rozmiarów planetą Układu Słonecznego po Jowiszu, Saturnie, Uranie i Neptunie.

Mamy dowody grawitacyjne na istnienie tego obiektu. Aczkolwiek nie spoczniemy, dopóki nie sfotografujemy tego obiektu

– dodaje Konstantyn Batygin.

Z pewnością jednak poszukiwania nie będą łatwe. 160 mld km od Ziemi to naprawdę daleko. Jeżeli zwrócimy uwagę na fakt, że Pluton znajduje się średnio 5 mld km od Ziemi i do 2015 r. mieliśmy tylko mgliste informacje na temat jego wyglądu, to znalezienie i sfotografowanie czegoś znajdującego się ponad 30 razy dalej, nawet jeżeli ma rozmiary większe od Ziemi, będzie wymagało lepszych instrumentów niż te, którymi obecnie dysponujemy. Jak zawsze w astronomii zatem – na wyniki przyjdzie nam trochę poczekać.