Czy zmiany w polityce USA pogrzebią projekt Artemis? Niekoniecznie

Wybory prezydencie w Stanach Zjednoczonych to nie tylko zmiana prezydenta, ale także zmiana całego sztabu jego doradców i namiestników w wielu instytucjach publicznych. Wraz z odchodzącym Donaldem Trumpa z funkcji administratora NASA zrezygnował Jim Bridenstine. Jak na razie nie wiemy, kto zostanie jego następcą.

Informacje przebijające się do mediów w trakcie kampanii wyborczej obu prezydentów wskazywały, że Joe Biden w przeciwieństwie do swojego poprzednika, będzie chciał skupić się na obserwacjach satelitarnych Ziemi i walce z klimatem, na czym teoretycznie mógłby stracić ambitny i niezwykle kosztowny program powrotu na Księżyc.

Tniemy koszty i to ostro

Pierwsze informacje w tym zakresie nie wyglądały zachęcająco. NASA w tym roku chciała w swoim budżecie przeznaczyć 3,3 mld dol. na finansowanie projektu budowy jednego lub dwóch lądowników księżycowych, które miałyby dostarczyć ludzi z powrotem na Księżyc. Jednak przedstawiona w Kongresie ustawa o środkach zawiera jedynie 850 mln dol. na ten cel. To zdecydowanie za mało, aby w terminie wybudować i przetestować model lotny. Od momentu przyjęcia ustawy, NASA w ogóle nie wypowiada się w tej kwestii, a więc cały harmonogram realizacji programu Artemis pozostaje pod dużym znakiem zapytania.

To znaczący problem bowiem już od 10 miesięcy trzy firmy: SpaceX, Dynetics oraz Blue Origin przygotowują swoje wstępne projekty lądowników. W lutym NASA miała podjąć decyzję o tym, który projekt (ewentualnie dwa projekty) otrzyma dalsze finansowanie i tym samym zielone światło na budowę lądownika.

Ograniczone koszty, ale także niepewność związana z dalszą polityką Stanów Zjednoczonych względem pomysłu powrotu na Księżyc sprawiły, że NASA postanowiła przedłużyć pierwszy etap projektu jeszcze o dwa miesiące. Decyzja o tym, która firma dostarczy ludzi na Księżyc zostanie zatem podjęta dopiero 30 kwietnia.

Światełko w tunelu?

W środę jedenastu senatorów z Partii Republikańskiej zwróciła się do prezydenta Joe Bidena o utrzymanie “szerokiego finansowania” programu budowy załogowego lądownika księżycowego (HLS, Human Landing System).

W liście datowanym na 3 lutego senatorzy podkreślają, że budowa lądownika stanowi kluczowy element programu powrotu ludzi na Księżyc. Jak zauważają analitycy, w liście nie ma natomiast mowy o konkretnej dacie powrotu na Księżyc. Nieoficjalnie specjaliści przyznają, że od samego początku 2024 r. był raczej ambicją, ale trudną do zrealizowania.

Senatorzy zwracają także uwagę, że decyzja o wyborze firmy budującej lądownik powinna zostać podjęta w ciągu najbliższych 30 dni tak, aby dalej nie opóźniać postępów programu, w który już zainwestowano niemal 1,5 mld dol.

W obecnej sytuacji mimo wszystko lepsze by było przesunięcie lądowania o kilka lat zamiast potencjalnego skasowania całego programu Artemis.

Spytana o nastawienie nowej administracji do programu Artemis, rzeczniczka prasowa Białego Domu Jen Psaki powiedziała, że jeszcze nie rozmawiała ze swoim zespołem o tym konkretnym programie, dlatego odpowie na to pytanie jak uzyska bardziej szczegółowe informacje.

Pozostaje nam zatem czekać.

AKTUALIZACJA: No i Jen Psaki właśnie się wypowiedziała w kwestii programu. Wydaje się, że program Artemis zostaje utrzymany przy życiu. Szczegółów brak.

Popularyzator astronomii. Kulturalny cham. Od 2023 r. redaktor naczelny portalu Focus.pl Od 2015 r. prowadzi własny portal Puls Kosmosu. Od 2020 do 2023 r. pisał o kosmosie także na łamach Spider's Web.

You may also like...