Administracja prezydenta Joe Bidena zdecydowała o wydłużeniu działania Międzynarodowej Stacji Kosmicznej co najmniej do 2030 roku. To bardzo dobra, ale też chyba jedyna możliwa decyzja.

O decyzji poinformował w piątek Bill Nelson, obecny administrator NASA. To pierwsza taka deklaracja, która niejako kończy przedłużający się okres niepewności co do przyszłości stacji kosmicznej. Pierwotnie stacja miała działać do końca 2024 r., ale od dawna mówiło się o możliwym przedłużeniu jej funkcjonowania do 2028 roku.

Aktualnie sytuacja na orbicie wygląda tak, że Amerykanie, we współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną ESA, Japońską Agencją Kosmiczną JAXA oraz Rosyjską Agencją Kosmiczną Roskosmos od dwóch dekad działają wspólnie na pokładzie ISS. Od marca 2021 r. w przestrzeni kosmicznej znajduje się także druga, chińska stacja kosmiczna Tiangong. Gdyby zatem Amerykanie zrezygnowali z dalszego utrzymywania stacji kosmicznej i ISS zostałaby „zrzucona” w ziemską atmosferę, na orbicie znajdowałaby się jedynie chińska stacja kosmiczna, z której Amerykanie nie mogliby korzystać.

Zważając na fakt, że jak na razie nie ma żadnych szans na szybkie powstanie nowej amerykańskiej stacji kosmicznej, Amerykanie mogli jedynie przedłużyć działanie ISS. Warto tutaj wspomnieć, że kilka tygodni temu NASA rozdzieliła środki finansowe na kilka firm, które aktualnie mają za zadanie przygotować projekt nowej prywatnej stacji kosmicznej. Do czasu jednak rozstrzygnięcia projektu i przydzielenia finansowania na budowę nowej stacji i w końcu na zbudowanie funkcjonującej stacji trzeba będzie jeszcze poczekać. Zapewne do tego czasu Amerykanie będą zmuszeni utrzymywać ISS na orbicie.

Europejska Agencja Kosmiczna zapewne także przyklaśnie takiemu wydłużeniu funkcjonowania stacji. Niepewna jest jednak decyzja Rosji, która od kilku lat deklaruje chęć wycofania się ze stacji kosmicznej. Z drugiej strony czyny Rosjan mówią coś innego – wszak to w 2021 r. po kilkunastu latach opóźnienia Rosjanie wysłali do stacji moduł Nauka, a kilka miesięcy później także moduł Priczal, który będzie służył za port dla kilku kolejnych statków.

Na deklarację Rosji przyjdzie zapewne jeszcze trochę poczekać.