Zaćmienie Słońca na powierzchni naszej planety zawsze jest wydarzeniem wyjątkowym. Tak się bowiem złożyło, że Księżyc oddalony od nas o jakieś 350 000 km ma na niebie dokładnie takie same rozmiary kątowe jak Słońce oddalone od nas o 150 milionów kilometrów. Absurdalny zbieg okoliczności. Dzięki temu jednak raz na jakiś czas, kiedy dochodzi już do całkowitego zaćmienia Słońca, to jest ono niezapomniane. Na Marsie też w ubiegłym tygodniu było zaćmienie Słońca. Gdyby jednak byli tam ludzie, zapewne nawet by go nie zauważyli.

Mars w przeciwieństwie do Ziemi ma nie jeden a aż dwa księżyce: Fobosa i Deimosa. Problem jednak w tym, że nie są to przesadnie duże obiekty. W porównaniu do naszego Księżyca oba marsjańskie satelity naturalne to tylko większe głazy. Tak się składa, że w ubiegłym tygodniu Fobos przeszedł na tle tarczy naszej gwiazdy macierzystej patrząc z miejsca, w którym znajduje się łazik Perseverance. Do zaćmienia zatem doszło 8 lutego. Dzięki temu, że naukowcy już wcześniej wiedzieli, że dojdzie do takiego zdarzenia, łazik był już przygotowany do obserwacji.

8 lutego łazik skierował swoje kamery w kierunku Słońca i rozpoczął obserwacje. Efektem jest 68 zdjęć zaćmienia słońca, które już teraz znajdują się w repozytorium zdjęć misji Perseverance. Kamera Mastcam-Z umieszczona po lewej stronie łazika wysoko na maszcie urządzenia, która na co dzień wykorzystywana jest do rejestrowania rozległych widoków krajobrazu otaczającego łazik, tym razem wykonała nagranie całego przejścia Fobosa przez tarczę Słońca.

Warto tutaj pamiętać, że Fobos, księżyc o nieregularnym kształcie (przypominający ziemniaka) odkryty przez Asapha Halla w 1877 roku krąży wokół Marsa zaledwie kilka tysięcy kilometrów nad powierzchnią planety i stopniowo się do niej zbliża. Naukowcy szacują, że w nieodległej (w skali kosmicznej) przyszłości księżyc zostanie rozerwany przez oddziaływania grawitacyjne Czerwonej Planety.

Naukowcy przypominają, że jak na razie nie ma pewności co do tego, czy Fobos i Deimos powstały w otoczeniu Marsa, czy też są przechwyconymi planetoidami z pobliskiego Pasa Planetoid. Możliwe jednak, że wkrótce będziemy w stanie to ustalić. Japońska agencja kosmiczna JAXA planuje na 2026 rok start misji Martian Moons Exploration (MMX), której celem będzie Fobos. Byłaby to pierwsza udana misja do marsjańskiego księżyca.

Najważniejszym zadaniem misji MMX będzie wylądowanie na Fobosie, pobranie z niego próbek i przesłanie ich na powierzchnię Ziemi. Próbki regolitu z powierzchni księżyca zbadane w laboratoriach na powierzchni Ziemi mogą nam powiedzieć, w jaki sposób powstał ten fascynujący ziemniak. Niejako przy okazji próbki te będą mogły nam wiele powiedzieć o historii marsjańskiej atmosfery, której cząsteczki z pewnością od milionów lat osadzają się na powierzchni Fobosa. W ten sposób być może dowiemy się więcej o tym, jak wyglądała ewolucja marsjańskiej atmosfery, która przecież miliardy lat temu była znacznie gęstsza i prawdopodobnie była bogata w wodę.

Idealnym uzupełnieniem dla próbek przywiezionych przez misję MMX z powierzchni Fobosa, byłyby próbki przywiezione na Ziemię z powierzchni Marsa. Taka misja zresztą planowana jest od lat. Łazik Perseverance już od trzech lat zbiera co ciekawsze próbki z powierzchni planety, pakuje je w specjalne tytanowe fiolki, które już czekają na transport na powierzchnię Ziemi. Problem jednak w tym, że aktualnie nie wiadomo, czy misja przywiezienia tych fiolek na Ziemię faktycznie zostanie zrealizowana – na przeszkodzie jak zawsze stanęły bowiem pieniądze.

Czytaj także: Ten Mars to jednak jest droga sprawa. Kongres mówi, że na wszystko naraz to nie ma kasy

Misja Mars Sample Return (MSR) znacząco wykroczyła poza swój harmonogram i budżet ze względu na swoją złożoność, a NASA działa na podstawie uchwały o zamrożeniu wydatków na poziomie z 2023 r. do czasu uchwalenia przez Kongres budżetu USA. Efekt jest taki, że NASA musiała zwolnić ponad 500 osób, w tym zespół pracujący nad przygotowaniem misji. Do dzisiaj nie wiadomo, jak ta sprawa się skończy.