Mars jest zdecydowanie najlepiej zbadaną planetą skalistą poza Ziemią. Jednak o jego księżycach słyszy się znacznie rzadziej niż o księżycach Jowisza czy Saturna. Być może wynika to z faktu, że tak naprawdę nikt nie postrzega ich jako pełnoprawne księżyce. Zarówno Fobos, jak i Deimos to tylko niewielkie skały krążące wokół Marsa.

Nie ma się tutaj tak naprawdę czemu dziwić. Fobos i Deimos to jedynie niewielkie ziemniaki o rozmiarach rzędu kilku i kilkudziesięciu kilometrów, które po kołowej orbicie krążą wokół Czerwonej Planety.

Więcej, oba księżyce tak bardzo nie przypominają księżyców, że naukowcy od dawna podejrzewają, że nie są to prawdziwe księżyce, a jedynie planetoidy z sąsiadującego z Marsem Pasa Planetoid, które zabłąkały się gdzieś na swojej drodze wokół Słońca i zostały przechwycone przez Czerwoną Planetę.

Z jednej strony to kusząca teoria, a z drugiej, mimo wielu wysiłków naukowcom nigdy nie udało się odtworzyć w symulacjach procesu przechwycania planetoidy przez Marsa tak, aby ostatecznie skończyła ona na takiej orbicie, na jakiej znajduje się Fobos i Deimos.

Alternatywnie można założyć, że oba księżyce powstały tak, jak nasz Księżyc. Czyli w wyniku kosmicznej kolizji część materii młodego Marsa została wyrwana i następnie skonsolidowała się w księżyce na orbicie wokół Marsa. Niestety i ta teoria ma swoje braki. Okazuje się bowiem, że oba księżyce mają inny skład chemiczny niż Mars, a więc raczej się z niego nie oderwały?

Powstaje zatem pytanie: skąd się wzięły Fobos i Deimos?

Odpowiedź na to pytanie z pewnością najłatwiej byłoby znaleźć, wysyłając na Fobosa sondę kosmiczną. Jeszcze lepiej byłoby przywieźć z niego część próbek. Misje na Fobosa były planowane już od dawna, ale jak dotąd żadnej nie udało się z powodzeniem zrealizować.

Teraz jednak sytuacja się zmienia. Japońska agencja kosmiczna JAXA planuje wystrzelić w 2026 roku sondę MMX (Martian Moons eXplorer), której celem będzie właśnie Fobos.

Czytaj także: NASA też chce kawałek Fobosa. Dołącza do japońskiej misji MMX

Od dłuższego już czasu z jednej strony powstaje sprzęt, z drugiej naukowcy już planują trajektorię lotu sondy i instrumenty badawcze. Przygotowując się do tej niezwykle trudnej misji — musimy wylądować na obiekcie o średnicy dwudziestu kilku kilometrów, w bezpośrednim otoczeniu Marsa — naukowcy analizują wszystkie dostępne dane z wcześniejszych obserwacji.

W danych z sondy kosmicznej. Mars Express naukowcy natknęli się na ponad 300 wcześniej nieanalizowanych zdjęć Fobosa. Ich szczegółowa analiza pozwoliła ustalić coś niezwykle ciekawego. Sposób, w jaki Fobos odbija światło, przypomina pod wieloma względami komety z rodziny Jowisza, takie jak chociażby słynna kometa 67P/Czuriumow-Gerasimienko, której badania prowadzone przez sondę Rosetta były relacjonowane na łamach Pulsu Kosmosu przez wiele miesięcy.

Naukowcy postawili zatem tezę, że Fobos może być przechwyconą przez Marsa kometą, a nie planetoidą. Mało tego! Jak przypomnimy sobie, jak wyglądała kometa 67P, to pojawia się jeszcze jedna interesująca teoria. 67P była kometą składającą się tak naprawdę z dwóch części. Możliwe zatem, że i kometa przechwycona przez Marsa wyglądała podobnie. To intrygujące, bowiem grawitacja Marsa mogłaby oderwać od siebie dwa składniki komety i w ten sposób mógłby powstać zarówno Fobos, jak i Deimos.

Teraz zatem wystarczy poczekać na dolot sondy MMX do Fobosa, aby na miejscu sprawdzić, czy ta teoria ma rację bytu.