Zaczynam odnosić wrażenie, że po dekadach zaniedbań, Księżyc wraca do łask. Latają tam już sondy chińskie i amerykańskie. W ostatnich tygodniach dotarła tam też sonda rosyjska i indyjska. Pierwsza z nich się roztrzaskała o Księżyc, druga wylądowała na biegunie. Dzisiaj w nocy wystartowała z kolei druga już w tym roku sonda japońska (pierwsza rozbiła się o Księżyc). Teraz się okazuje, że także Australia ma chrapkę na Księżyc. Kto jeszcze?

Od razu uprzedzam, start nie jest planowany na przyszły tydzień, a raczej na 2026 rok, więc jeszcze trochę sobie poczekamy. Pewnie w międzyczasie poleci jeszcze jedna lub dwie inne misje, o których akurat teraz nie pamiętam.

Tak czy inaczej, informacja jest pewna — Australia chce wysłać łazik na powierzchnię Księżyca. Warto tutaj zauważyć, że łazik nie dotrze w okolice Księżyca samodzielnie, a niejako załapie się na pokładzie jednej z misji amerykańskiego programu księżycowego Artemis.

Plan jest taki, aby po dotarciu na powierzchnię Księżyca łazik zebrał próbki regolitu księżycowego. NASA następnie ma podjąć próbę pozyskania tlenu z tej próbki. Ma być to jeden z kluczowych eksperymentów prowadzących do stworzenia stałej załogowej bazy księżycowej.

Co ciekawe, australijski łazik jak na razie nie ma żadnej nazwy własnej, a Australijska Agencja Kosmiczna zachęca wszystkich mieszkańców Australii do wzięcia udziału w konkursie, w którym zostanie wybrane odpowiednie dla niego imię. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone już w grudniu.

Amerykańska agencja kosmiczna po udanej misji Artemis I aktualnie przygotowuje się do realizacji misji Artemis II, w ramach której w stronę Księżyca poleci pierwsza załoga od pół wieku. W trakcie tego lotu jednak astronauci jedynie okrążą Księżyc i bez lądowania na nim powrócą na Ziemię. Dopiero podczas misji Artemis III ma dojść do pierwszego załogowego lądowania na Księżycu od 1972 roku.

By Radek Kosarzycki

Redaktor naczelny Pulsu Kosmosu oraz Focus.pl. Miłośnik psów