NASA oficjalnie poinformowała o poważnym problemie, z jakim będzie musiał zmierzyć się rosyjski program lotów załogowych. Awaria podczas niedawnego startu rakiety Sojuz doprowadziła do poważnego uszkodzenia jedynej rosyjskiej wyrzutni certyfikowanej do wynoszenia ludzi na orbitę. Do incydentu doszło na kosmodromie Bajkonur w Kazachstanie, który od dekad pozostaje fundamentem rosyjskiego dostępu do przestrzeni kosmicznej.

Uszkodzenie infrastruktury platformy startowej będzie miało w najbliższym czasie daleko idące konsekwencje. Obecnie nie istnieje żaden rosyjski zapasowy kompleks startowy zdolny do wysyłania astronautów na orbitę, co powoduje ogromną presję na szybkie przeprowadzenie napraw. W efekcie rodzą się pytania o przyszłość rosyjskich lotów załogowych i o możliwość dotrzymania już zaplanowanych terminów misji na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS).

NASA podkreśliła, że mimo napiętej sytuacji współpraca z Roskosmosem trwa. Amerykańska agencja zapewnia, że bezpieczeństwo astronautów i utrzymanie ciągłości funkcjonowania ISS pozostają priorytetem. Jednocześnie NASA unika spekulacji na temat możliwych opóźnień i kieruje pytania dotyczące stanu infrastruktury do swojej rosyjskiej odpowiedniczki, która nie podała jeszcze szczegółowych informacji.

Oficjalny komunikat Roskosmosu, opublikowany 27 listopada na Telegramie, potwierdza uszkodzenia wielu elementach wyrzutni. Według agencji wszystkie niezbędne części zamienne są dostępne, a naprawy mają przebiegać w szybkim tempie. Jednak skala widocznych zniszczeń budzi sceptycyzm co do realnej możliwości szybkiego wznowienia startów.

Na harmonogramie misji już teraz pojawiły się pierwsze przesunięcia. Zaplanowany na 21 grudnia lot towarowego statku Progress został odłożony na przyszły rok. Kolejna misja załogowa Sojuza jest wstępnie wyznaczona dopiero na lipiec 2026 r., choć termin ten może się zmienić w zależności od postępu prac nad przywróceniem wyrzutni do użytku.

Do uszkodzenia infrastruktury doszło mimo udanego startu misji Sojuz MS-28, w ramach której na pokład ISS dotarł Siergiej Kud-Swierczkow i Siergiej Mikhajew oraz astronauta NASA Christopher Williams. Ich przybycie zapewniło ciągłość działalności orbitalnego kompleksu. Jednak stojąca na stanowisku startowym mobilna kabina serwisowa, niezbędna do obsługi statków załogowych, przewróciła się i wpadła do kanału odprowadzającego spaliny. Analitycy oceniają, że odbudowa wyrzutni może potrwać wiele miesięcy, a nawet lat.

Sytuacja ta wpisuje się w szerszy kontekst niepewności związanej z przyszłością Rosji w programie ISS. Po wybuchu pełnoskalowej agresji na Ukrainę współpraca kosmiczna między Rosją a USA przechodzi trudny okres. Jeszcze niedawno pojawiały się deklaracje rosyjskich oficjeli o możliwym szybkim wycofaniu się z projektu. W drugiej połowie 2024 roku Roskosmos potwierdził jednak kontynuację udziału przynajmniej do 2028 r.

Eksperci zwracają uwagę, że najbliższe miesiące zdecydują o tym, czy Rosja uzna odbudowę zdolności do wykonywania lotów załogowych za priorytet. Będzie to swoisty test, czy Moskwa pozostaje wiarygodnym uczestnikiem jednego z najbardziej złożonych programów naukowych w historii.