
Wyobraź sobie, że siedzisz w swoim biurze. Opracowany przez Ciebie model stwierdził, że w odległej galaktyce pół wszechświata stąd, 3,5 miliarda lat temu, właśnie za chwilę jedna supermasywna czarna dziura, krążąca wokół innej, jeszcze większej supermasywnej czarnej dziury, za chwilę uderzy w dysk gazowy otaczający tę drugą. Wtem, pojawia się sygnał! Ta historia jest tak fascynująca, że aż trudno sobie ją wyobrazić.
Wspieraj Puls Kosmosu na Patronite.pl
Czarne dziury to naprawdę irytujące obiekty. Choć wiemy o nich całkiem sporo, to na przykład wciąż nie wiemy wiele o tym, jak się przemieszczają w przestrzeni. Nic dziwnego, wszak są całkowicie ciemne i nie można ich obserwować bezpośrednio. Teraz jednak naukowcom udało się dokładnie prześledzić ruch, czy wręcz nawet taniec, dwóch ogromnych czarnych dziur.
Galaktyka OJ 287 oddalona od nas o drobne 3,5 mld lat świetlnych jest domem dla jednej z największych dotąd odkrytych czarnych dziur. Masa potwora znajdującego się w środku OJ 287 szacowana jest na 18 mld mas Słońca. Jakby tego było mało, wokół tej naprawdę supermasywnej czarnej dziury krąży druga, mniejsza o masie „zaledwie” 150 mln mas Słońca. W ciągu pełnego okrążenia, które zajmuje 12 lat, mniejsza z dziur dwukrotnie przebija się przez rozległy dysk gazowy otaczający większą z nich, powodując silny rozbłysk promieniowania, silniejszy od promieniowania biliona (nie miliarda) gwiazd, czyli silniejszy od blasku całej Drogi Mlecznej.