Kiedy w 2017 roku astronomowie odkryli nietypowy obiekt przemierzający Układ Słoneczny, od razu stało się jasne, że nie pochodzi on z naszego kosmicznego sąsiedztwa. Nadano mu nazwę 1I/‘Oumuamua i uznano za pierwszego potwierdzonego przybysza spoza Układu Słonecznego. Początkowo sklasyfikowano go jako kometę, jednak kolejne badania zaczęły podważać to założenie.
Wspieraj Puls Kosmosu na Patronite.pl
Dziś coraz więcej naukowców uważa, że ‘Oumuamua nie był kometą, lecz odłamkiem zamarzniętego azotu – fragmentem powierzchni planety karłowatej przypominającej Plutona, powstałej w innym układzie planetarnym. Tego typu obiekty badacze określają mianem egzo-Plutonów.
Kosmiczne odpryski z lodowych światów
Według tej hipotezy ‘Oumuamua był kawałkiem skorupy azotowej, podobnej do tej, którą sonda New Horizons zaobserwowała na powierzchni Plutona. W młodych układach planetarnych planety i planety karłowate powstają w warunkach intensywnego chaosu grawitacyjnego. W naszym Układzie Słonecznym giganty gazowe – takie jak Jowisz – wyrzucały w przestrzeń ogromne ilości materii.
Naukowcy szacują, że w początkowych etapach mogło istnieć nawet 2 000 obiektów podobnych do Plutona oraz kilka tysięcy większych planet karłowatych. Częste kolizje powodowały odrywanie się fragmentów ich powierzchni. Ponieważ Pluton pokryty jest głównie lodem azotowym, to właśnie takie bryły najczęściej trafiały w kosmiczną przestrzeń.
Część z nich została uwięziona na obrzeżach Układu Słonecznego, w Obłoku Oorta. Jednak większość – podobnie jak ‘Oumuamua – została wyrzucona w międzygwiezdną pustkę. Jeśli podobne procesy zachodzą również wokół innych gwiazd, to w całej Drodze Mlecznej może krążyć niezliczona liczba takich odłamków.
Nietypowy podróżnik
‘Oumuamua od początku zaskakiwał astronomów. Jego prędkość była mniejsza, niż spodziewano się po komecie międzygwiezdnej, co sugerowało, że został wyrzucony z młodego układu gwiezdnego, jeszcze bez dodatkowego „przyspieszenia” od sąsiednich gwiazd.
Kolejną zagadką była jego budowa. Zamiast kulistego jądra, typowego dla komet, miał wydłużony, spłaszczony kształt – przypominający raczej naleśnik niż kulę lodu. Do tego był znacznie mniejszy niż znane komety, bo miał zaledwie około 100 metrów średnicy.
Najbardziej intrygujący okazał się jednak skład. Zamiast mieszaniny wody, krzemianów i związków węgla, charakterystycznych dla komet Układu Słonecznego, ‘Oumuamua był bogaty w lód azotowy. To wyjaśniało jego jasność, ale również krótkowieczność – azot szybko sublimuje w pobliżu gwiazdy. Badacze szacują, że do czasu, gdy dotarł do nas, stracił ponad 90 procent swojej pierwotnej masy.
Młody fragment z daleka
Według modeli komputerowych ‘Oumuamua ma mniej niż 2 miliardy lat, a być może zaledwie kilkaset milionów. Prawdopodobnie został wyrzucony z młodego układu w ramieniu Perseusza – najbliższym spiralnym ramieniu Drogi Mlecznej względem położenia Słońca.
Co ciekawe, podobne odłamki mogą kryć się również wśród obiektów, które od dawna obserwujemy. Niektóre komety, m.in. C/2016 R2, wykazują nietypową, azotową chemię sugerującą, że są kawałkami dawnych planet karłowatych.
Początek nowej klasy obiektów
Odkrycie ‘Oumuamuy było tak szybkie, że wskazuje na dużą powszechność tego typu fragmentów. Jeśli badacze mają rację, podobnych odłamków jest w Galaktyce znacznie więcej, niż do tej pory przypuszczano.
Nowoczesne przeglądy nieba, takie jak Pan-STARRS, ATLAS czy rozpoczynające pracę Obserwatorium Very Rubin, mają szansę wykryć kolejnych międzygwiezdnych wędrowców. Dzięki nim astronomowie mogą nie tylko badać egzotyczne światy krążące wokół innych gwiazd, ale również lepiej zrozumieć przeszłość Plutona i innych lodowych planet karłowatych naszego Układu Słonecznego.
‘Oumuamua może więc być nie tylko fascynującym podróżnikiem spoza naszego kosmicznego podwórka, lecz także pierwszym przedstawicielem zupełnie nowej klasy obiektów – fragmentów „egzo-Plutonów”, które rozsiane są po całej Drodze Mlecznej.
Źródło: 1