Sonda Juno krążąca wokół Jowisza od 4 lipca 2016 roku pozostanie na obecnej 53-dniowej orbicie przez resztę misji. Taka decyzja pozwoli sondzie na zrealizowanie wszystkich celów naukowych bez podejmowania ryzyka związanego z wcześniej planowanym manewrem orbitalnym, którego celem miało być skrócenie okresu orbitalnego do 14 dni.

„Sonda Juno pracuje prawidłowo, działają wszystkie instrumenty na jej pokładzie, a przesyłane na Ziemię dane i zdjęcia są wprost zachwycające,” mówi Thomas Zurbuchen, zastępca administratora Dyrektoratu Misji Naukowych w Waszyngtonie.

Od dotarcia do olbrzymiej planety, sonda Juno już czterokrotnie ją okrążyła, a ostatnia z orbit zakończyła się 2. lutego. Kolejny przelot przez peryjowium planowany jest na 27. marca.

Długość okresu orbitalnego nie wpływa na jakość danych naukowych zbieranych przez sondę podczas każdego przelotu z uwagi na fakt, że wysokość nad Jowiszem w peryjowium orbity jest taka jak planowano pierwotnie. Co więcej, dłuższy okres orbitalny umożliwia dokładniejsze badanie przestrzeni kosmicznej zdominowanej przez pole magnetyczne planety.

W trakcie każdego okrążenia sonda zbliża się do wierzchołków chmur Jowisza na odległość 4100 km. Podczas tych zbliżeń sonda Juno stara się zajrzeć pod skrywającą Jowisza warstwę chmur oraz bada zorze na Jowiszu, które wiele mogą nam powiedzieć o pochodzeniu, budowie, atmosferze i magnetosferze planety.

Pierwotny plan lotu sondy zakładał wykonanie dwóch okrążeń po orbicie 53-dniowej, a następnie skrócenie okresu orbitalnego do 14 dni na pozostałą część misji. Jednak gdy w październiku ubiegłego roku podczas przygotowywania do manewru skrócenia okresu orbitalnego nie zadziałały dwa zawory helu postanowiono nie ryzykować. Podczas testów zawory potrzebowały kilku minut na otwarcie, podczas gdy wcześniej trzeba było zaledwie kilku sekund.

„Szczegółowo rozważyliśmy różne scenariusze skracania okresu orbitalnego sondy, jednak obawialiśmy się, że kolejne uruchomienie silnika może wprowadzić sondę na jeszcze mniej korzystną orbitę,” mówi Rick Nybakken, menedżer projektu Juno z NASA Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie.  „Za każdym razem dochodziliśmy do wniosku, że uruchomienie silnika stanowiło ryzyko dla wypełnienia wszystkich celów naukowych misji.”

Dłuższa, 53-dniowa orbita sondy Juno umożliwia wykonanie „dodatkowych badań naukowych”, które nie były pierwotnie planowane. Sonda Juno będzie dalej badała odleglejsze rejony jowiszowej magnetosfery – regionu zdominowanego przez pole magnetyczne Jowisza – włącznie z magnetoogonem, południową częścią magnetosfery i granicą magnetosfery, zwaną magnetopauzą. Badanie magnetosfer planetarnych i ich oddziaływania z wiatrem słonecznym to najważniejsze zadania realizowane przez Dział Nauk Heliofizycznych NASA.

„Inną zaletą dłuższego okresu orbitalnego jest fakt, że sonda Juno spędzi mniej czasu w silnych pasach radiacyjnych”, mówi Scott Bolton, główny badacz sondy Juno z Southwest Research Institute w San Antonio. „To istotna zaleta, wszak silne promieniowanie było jednym z głównych czynników ograniczających czas trwania misji Juno”.

Juno będzie realizowała swoją misję (w ramach obecnie zatwierdzonego budżetu) do lipca 2018 roku, 12-krotnie przelatując w pobliżu Jowisza. Po tym okresie zespół naukowy może zaproponować wydłużenie misji na kolejne cykle orbitalne.

Tymczasem zespół naukowy kontynuuje analizę danych zebranych podczas ostatnich orbit. Najciekawsze informacje dotychczas przesłane przez sondę Juno na Ziemię to m.in.  dane wskazujące na to, że pole magnetyczne i zorze są znacznie silniejsze niż pierwotnie uważano, a charakterystyczne pasy i strefy, które nadają specyficznego wyglądu tej planecie rozciągają się także głęboko do wnętrza planety. Artykuły naukowe bardziej szczegółowo opisujące wyniki naukowe z trzech pierwszych orbit zostaną opublikowane w ciągu kilku następnych miesięcy. Dodatkowo kamera JunoCam – pierwsza międzyplanetarna kamera dostępna dla szerokiej publiki – aktualnie wykonuje zadania zaplanowane przy udziale wszystkich zainteresowanych.

„Juno dostarcza nam spektakularnych danych, które pozwalają nam od nowa pisać książki o budowie gazowych olbrzymów”, dodaje Bolton.

Źródło: NASA