Saturn to naprawdę zajebista planeta. Zapewne już zdążyliście zapomnieć o tym, jak ona wygląda. Dawno minęły już bowiem czasy sondy Cassini, która przesyłała na Ziemię tak dużo zdjęć samej planety, jej pierścieni i jej księżyców, że już nikogo one nie obchodziły. Pamiętam, że gdy zaczynałem pisać Puls Kosmosu to newsy o tym, co słychać w otoczeniu szóstej planety od Słońca pisałem wtedy, gdy nie było nic ciekawego do napisania. Wystarczyło wtedy wskoczyć w katalog zdjęć przesłanych na Ziemię przez Cassini i poszukać czegoś ciekawego. Odkąd sonda została zmiażdżona i zmielona przez ciśnienie chmur planety o godzinie 13:54 polskiego czasu 15 września 2017 roku, dobre się już skończyło. O nowych zdjęciach planety, czy pierścieni z bliska możemy sobie pomarzyć. Zapewne zresztą niektórzy z nas właśnie to robią. Cóż.
Warto jednak pamiętać, że w otoczeniu Saturna, to tak naprawdę wcale nie Saturn jest najciekawsze. Jak by nie patrzeć, w jego otoczeniu mamy równie fascynujące księżyce. Wśród nich naturalnie najciekawsze jest względnie mały Enceladus i ogromny Tytan.
W najbliższym czasie to ten drugi będzie szczególnie interesujący. Dlaczego, otóż „zrobi on dziurę w Saturnie”. No co? Tak przecież można przeczytać w wielu miejscach w internecie. Naciągane? No pewnie, ale co z tego?
Wyjaśnijmy zatem, o co chodzi. A no, gdy już klikniecie w taki intrygujący tytuł dowiecie się, że owa dziura w gigantycznym gazowym olbrzymie to w rzeczywistości cień Tytana, który będzie widoczny na chmurach Saturna, gdy z perspektywy obserwatora na Ziemi Tytan będzie przechodził na tle planety. Tak się składa, że Słońce będzie znajdowało się „za Ziemią” i będzie oświetlało Tytana, który będzie podczas kilkunastu orbit przesłaniał część tarczy Saturna. Ot i cała „dziura w Saturnie”. Niby nieprawda, ale jednak i tak fajnie wygląda.

Czy to jednak coś tak wyjątkowego? Okazuje się, że tak.
Owa dziura… wróć… ów cień Tytana na tarczy Saturna nie jest czymś powszechnym. Dokładnie tak jak Ziemia, tak i Saturn jest nachylony względem płaszczyzny ekliptyki. To z kolei oznacza, że czasami spoglądając na Saturna, widzimy, jak otaczają go jego gigantyczne pierścienie, a czasami (tak jak w marcu tego roku) widzimy pierścienie od strony krawędzi. Pomijam już fakt, że w takiej sytuacji widzimy figę z makiem, a nie żadne pierścienie. Cóż, pierścienie są bardzo cienkie i z takiej odległości ich po prostu nie widać. To samo dotyczy też księżyców (w tym Tytana). Siedząc na Ziemi, na tyłku przy teleskopie i odganiając komary, jesteśmy skazani na perspektywę „obserwatora znajdującego się na powierzchni Ziemi”. Ba, nawet Sławosz Uznański-Wiśniewski siedząc na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, która krąży zaledwie 400 km nad powierzchnią Ziemi, też jest skazany na tę perspektywę. Patrząc z odległości, w jakiej znajduje się Saturn, nawet on jest na powierzchni Ziemi.
Jak można się spodziewać, tylko w odpowiednich miejscach na orbicie Saturna wszystko układa się tak, że z Ziemi widzimy cień Tytana przesuwający się po tarczy Saturna. Skoro księżyce planety krążą wokół niej w tej samej płaszczyźnie co pierścienie, to właśnie teraz, gdy pierścienie widzimy od strony krawędzi, możemy zobaczyć także przemykającego przez tarczę Saturna Tytana.
Jeżeli nie skorzystamy z tej absolutnie fantastycznej okazji w ciągu najbliższych kilkunastu orbit, to Saturn się przesunie, jego nachylenie względem Ziemi się zmieni i (coś) bombki strzeli i będzie po zabawie.
Nie, spokojnie. Jeżeli nie macie 98 lat, to wystarczy cierpliwość, aby móc ponownie zobaczyć to wyjątkowe widowisko. Będziecie musieli po prostu poczekać kolejne 15 lat, do 2040 roku i już. Wtedy Jowisz znajdzie się dokładnie po przeciwnej stronie Słońca, znów będzie świecił w stronę Ziemi krawędzią swoich pierścieni i znów będzie można zobaczyć tranzyt Tytana, wróć! kurde… znów będzie można zobaczyć dziurę na tarczy Saturna! O, tak miało być.
Pytacie, kiedy wyciągać te całe zakurzone teleskopy z mieszkania i kierować je w stronę Saturna? Otóż 2 i 18 lipca, 3 i 19 sierpnia, 4 i 20 września i 6 października. Warto jednak pamiętać, że każdy z tych tranzytów będzie nieco inny i każdy kolejny będzie coraz krótszy.
Udało się zobaczyć? Super! Patrząc na Tytana, pamiętaj, że patrzysz na drugi pod względem rozmiarów (5150 km średnicy) księżyc w Układzie Słonecznym, jedyny księżyc z gęstą atmosferą oraz jedyne ciało poza Ziemią, na którego powierzchni znajdują się jeziora, rzeki i morza (wypełnione nie wodą, a ciekłymi węglowodorami, ale to szczegół, i tak się kąpać w nim nie będziemy).
Warto także pamiętać, że to jedyny księżyc poza Księżycem, na powierzchni którego wylądowała sonda wysłana z Ziemi, czyli sonda Huygens, która dotarła w otoczenie Saturna na pokładzie wspomnianej na początku sondy Cassini.
Aha! Jeszcze jedno. O mało nie zapomniałem. Warto teraz popatrzeć sobie na Tytana i wytwarzaną przez niego „dziurę w Saturnie”, aby mieć punkt odniesienia (i powód do mądrowania się przed znajomymi i rodziną), gdy na początku lat trzydziestych do Tytana doleci misja Dragonfly i zaczną na Ziemię spływać zdjęcia wykonane przez gigantyczny dron, który będzie przez dobre 2 lata latał nad powierzchnią tego fascynującego globu. Oczywiście o ile nie zahaczy o jakiś kamień i się nie rozbije, albo o ile nie rozbije się o Tytana podczas lądowania. Nigdy nic nie wiadomo, a ostatnie misje na (łatwy przecież do opanowania) Księżyc wskazują, że wszystko się może zdarzyć.